NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » NASZE PIĘKNE OGRODY » WSI SPOKOJNA, WSI WESOŁA CZYLI C.D.N. CHOĆBY NIE WIEM CO :)

Przejdz do dołu strony<<<Strona: 28 / 56>>>    strony: 21222324252627[28]293031323334353637383940

Wsi spokojna, wsi wesoła czyli c.d.n. choćby nie wiem co :)

  
zuzanna2418
10.01.2015 14:36:30
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2019914
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 4
Kurka wodna Małgoś, no ćwieka mi zabiłaś teraz. A okiennice jakie wtedy?
Chlebków nie uwieczniłam, ale wyszły fajnie, trochę przypieczone, ale folia pomogła.Konsystencją jednak różniły się od standardowego pieczywa, ale smak ziół i orzechy przydały im "egzotyki" bardzo szczęśliwy Niestety szybko robią się twarde jak chleb krasnoludów.
Ilonko makaron robisz? No to dla mnie wyższa szkoła jazdy. Palmy pierwszeństwa W. w kuchni nie odbiorę, nie ma obawy bardzo szczęśliwy
Misiu ja to Twojego ogrodu na żywo okropnie ciekawa jestem!

Ach, zapomniałam odpowiedzieć Marysi jeszcze, że niestety zdjęć ozdób choinkowych nie zrobiłam. A wielka szkoda, bo wystawa była czasowa tylko, a ozdoby piękne, cud, że się zachowały te cacka, robione tradycyjnie na wsiach z materiałów dostępnych.

Czas na cz.V, która traktuje o poniedziałkowych dokonaniach. Z niecierpliwością czekałam tego dnia na wizytę pana z firmy okiennej.Przybył zgodnie z umową ok. 10.00 rano i razem z W. przystąpili do oględzin, pomiarów, dyskusji i negocjacji. Ja w tym czasie zajęłam się warenikami, bo głupio mi tak było stać nad nimi.
Najpierw zrobiłam farsz, czyli wyjęłam rozmrożone przez noc filety, opłukałam, osuszyłam na ręcznikach papierowych i rozdziabałam widelcem. Niestety z braku maszynki do mielenia musiałam zastosować technologię zastępczą, ale zdecydowanie należy użyć maszynki. Farsz jest wtedy homogenny, przypomina pastę i łatwej pakuje się w pierogi. Dorzuciłam zmiażdżony czosnek, trochę soli, czubatą łyżkę stołową stopionego masła i posiekaną natkę, której całkiem sporo mamy jeszcze w warzywniku.Wymieszałam to wszystko i tyle. W przepisie mądrala podaje jeszcze jeden składnik świeży tymianek, ale z braku takowego, pominęłam go zupełnie.
Wyjęłam następnie z torebki pecynę ciasta, które dojrzewało nieco dłużej, niż przewiduje przepis, ale miałam nadzieję, że wzbogaciło to jedynie jego walory, a gluten rozszalał się w nieposkromiony sposób bardzo szczęśliwy
Pecyna była dość twarda i z początku miałam wątpliwości, czy da się rozwałkować na grubość 5cm, o przepisowych 2mm nie wspominając. Na blacie rozsypałam nieco mąki i zaczęłam rozglądać się za wałkiem. Wałka nie mamy, jak się okazało taki dziwny Ale od czego kreatywność pobudzona wychowaniem w czasach permanentnych niedoborów rynkowych oraz lekturą Robinsona Crusoe i najdłuższego przepisu na ruskie pierogi zamieszonego w części kulinarnej Kompostu! Butelka po Cavie wypitej w noc sylwestrową świetnie się nadała.
Na wszelki wypadek podzieliłam ciasto na cztery kawałki i rozpłaszczyłam butelką pierwszy z nich. Szło tak sobie, ale założyłam, że trzeba jednak pomordować trochę te ciastolinę. No i wałkowałam, przekładałam, znów wałkowałam, patrzyłam, czy już Pałac Kultury widać przez ciasto (tak mówiła mama mojej koleżanki, jak coś było bardzo cienkie, wręcz przezroczyste) bardzo szczęśliwy

Obrazek

W międzyczasie postawiłam garnek z osoloną wodą na kuchni i napakowałam drewna na palenisko.

W końcu widząc, że płachta ciasta na tle okna daje takie jakby wrażenie prześwietlenia, uznałam, że dość. Złapałam za szklankę i wykrawałam kółka. Bułka z masłem, moi drodzy! bardzo szczęśliwy
No a potem sklejanie. W mrokach pamięci odszukałam obrazek babci robiącej pierogi i uznałam, że skleja się smarując brzegi kółka ciepłą wodą. Mądrala od przepisu nic o tym nie wspomina diabeł
No to kawałeczek farszu na kółko, paluch do kubka z woda, smarowanko i klach! Zaklejamy. Dobra, wiem, farszu za dużo chyba. Dlatego pisałam, że mielenie daje lepsze efekty. Mój farsz był niejednolity, taki "kanciasty", ponieważ ryba jednak nie rozmaźgała się do końca.Wówczas trudniej jest uformować porcję na kółko.
Woda w tym czasie zaczęła wrzeć. Przyspieszyłam klejenie, choć starałam się być uważna, bo gdyby mi się te moje wytwory rozwaliły podczas gotowania, to bym chyba na zawał zeszła...
Pierwsza partia gotowa czyli 1/4. Chlup do gara. Ostrożnie mieszam i zakrywam.Po kilku minutach wypływają, czekam jak przykazał mądrala w gazecie jeszcze dwie minuty... no, może trzy i wyławiam. Nie rozwalone! Łomatko!
Z westchnieniem biorę się za drugi kawałek ciastoliny... Muszę pamiętać o dokładaniu pod kuchnią, bo woda musi wrzeć.
I tak kolejne trzy razy te same czynności, choć pod koniec już pewnej wprawy nabrałam i z ułańską fantazją zakręcałam brzeg w coś w rodzaju falbanki!

W międzyczasie kilkakrotnie W. ryczał: "Zuziuuuu, choć na chwilę do nas" i coś tam chciał ode mnie w sprawie okien, ale nie wiem dokładnie co, bo umysł miałam zajęty zawijaniem ryby w ciasto.
No, coś tam pamiętam: konkretnie, że nie da się zrobić tych mniejszych okien tak otwieranych jak teraz i górna część raczej będzie nieotwierana a dolna, obecnie stanowiąca dwa skrzydła, będzie jednoskrzydłowa ze szprosem po środku. Gdybym się upierała przy dwóch, profile będą tak szerokie, że zajmą zbyt dużą powierzchnię i światła będzie jeszcze mniej niż teraz. No to odpada, trzeba jakiś kompromis wypracować.

W rezultacie pierogi zostały zrobione, farszu zostało więcej niż połowa, bo mniej udało się go upchać w pierogi, nad czym ubolewam a poza tym ryby było prawie dwa razy tyle niż proporcje w przepisie... No, ale to już żaden problem: jajo, bułka tarta i z farszu wyszły zgrabne i smaczne kotleciki rybne.

Wareniki po ugotowaniu:

Obrazek

W. umówił się z panem od okien na środę, kiedy to wracając do miasta podjechać mamy do zakładu obejrzeć wzorniki okien. Pan stwierdził bowiem, że mają jakieś specjalne, które stosują w budynkach zabytkowych. Wyglądało na to, że chyba mamy wykonawcę.

Po wyjeździe fachowca usiedliśmy w celu degustacji potrawy. W. roztopił masło, na talerzyk wysypał świeżo zmielony pieprz i nakazał maczać pierożka najpierw w maśle, potem w pieprzu i tak jeść. No i powiem Wam, że były smaczne! Najlepsze są takie prosto po ugotowaniu, względnie odgrzane na parze. Ciasto zwięzłe, ale nie twarde, jedynie farszu zbyt mało. No, ale jak na pierwszy (i chyba ostatni raz) nie było źle bardzo szczęśliwy
Do opisu części drugiej poniedziałku przejdę nieco później, ale c.d.oczywiście n.
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
Electra26.06.2024 01:43:29
poziom 5

oczka
  
DEDE
10.01.2015 14:47:11
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: R.Śl- B

Posty: 1415 #2019921
Od: 2014-7-14
Zuzka ale dlaczego ostatni raz jak wyszły jadalne to może zostaniesz mistrzynią w przygotowaniu warenikówwesoły
no czekam na ten ciąg dalszy..chyba nie było żadnych sensacji żołądkowychoczko
_________________
Daria
WIEŚ POD BOREM..
  
zuzanna2418
10.01.2015 16:32:05
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2020017
Od: 2014-7-11
Dario a no bo to chyba sukces debiutanta, czyli przysłowiowe ziarno ślepej kury. Nie wykluczam jednak powtórki, ale nieprędko. Żołądki w świetnym stanie przeszły ten eksperyment bardzo szczęśliwy

Jadę tymczasem z cz. VI, dość krótką bo obejmującą jedynie poniedziałkowe popołudnie i wieczór.
Z uwagi na przyzwoite warunki pogodowe W. zarządził prace pielęgnacyjne w sadzie. Wytaszczył drabinę, sprzęt tnący, a mnie zaangażował do zbierania gałęzi i układania je w stosy zwane przez Pat zasiekami na mamuty, które to określenie weszło do obiegu forumowego. Drzewa były cięte dwa lata temu, ostroznie, bo po długim okresie zaniedbania nie chcieliśmy ich zakatrupić lub osłabić zbyt radykalnym cięciem. Najpierw rzut oka na korony i ustalenie co trzeba ciachnąć.

Obrazek

Potem przy użyciu głownie sekatora długoramiennego i zwykłego posypały się gałęzie i gałązki, okropnie w większości zrakowaciałe, z bulwiastymi naroślami, częściowo martwe. Ja układałam je w stosy, do późniejszego spalenia. Zrobiliśmy tak 4 drzewa, potem zajęliśmy się kopczykowaniem róż zrębkami, ponieważ RL zapowiadało temperatury znacznie poniżej zera na kolejne dni.

Obrazek

Póki co pogoda była taka:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Domek

Obrazek

I rzut oka na zachód

Obrazek

Podwórko

Obrazek

Zmrok zapadał, W. udał się do Wisznic po zakupy a ja w domu ujrzałam widok taki:

Obrazek

No, bohaterowie są zmęczeni bardzo szczęśliwy

A oto nasz obiadek kolacyjny: cz. II kaczki z frytkami (W. zasmakowały) oraz surówką z kiszonej kapusty. Kapusta Nadbużańska jest najlepsza zdaniem W., dla mnie nieco za mało kwaśna.

Obrazek

Wyładowałam zakupy i okazało się, że poza kolejną porcją wypieków, W. zamierza zrobić (Iwonko, trzymaj się) gar fasolki po bretońsku (z ilości fasoli wynikało, że dla jakiegoś większego punktu zbiorowego żywienia) oraz gulasz wołowy. Pichcenie odłożył jednak na dzień następny, stanowiący c.d. który ku radości lub utrapieniu n.
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
MaGorzatka
10.01.2015 16:42:59
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Moderator

Lokalizacja:: Pomorze

Posty: 3845 #2020027
Od: 2014-7-13
Miodzio!
A co do okiennic - też zielone.
_________________
Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)

Obrazki z Gospodarstwa
W moim gospodarstwie (Oaza)
Róże z mojej tabelki
  
paputowy_dom
10.01.2015 16:47:41
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 1646 #2020030
Od: 2014-8-6
Klara na stole gotowa do zjedzenia bardzo szczęśliwy
Przypomina mi się Alf, który mówił ,że na Melmac jak ma ochotę na ostrą potrawę to przynoszą mu kota z pazurami bardzo szczęśliwy
_________________
wszystko co kocham
pozdrawiam justyna
  
EwaM
10.01.2015 17:38:37
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: między DBA a DZA

Posty: 2778 #2020069
Od: 2014-7-11
W czasach wiośnianej młodości, kiedy pierwszy i jedyny raz robiłam ciasto na makaron, dostałam instrukcję: "mąki tyle, ile się wgniecie" A że trochę pary w rękach miałam, to potem nie było silnego, który by to rozwałkował.
_________________
wątek
i tutaj
smutna piosenka
  
asia3368
10.01.2015 17:40:30
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Kujawsko-pomorskie

Posty: 169 #2020071
Od: 2014-7-14
Ja tam bym nie narzekała na kuchenną produkcję hurtową. Fasolkę po bretońsku "zasłoikować" i w epoce lenistwa i twórczej niemocy kuchennej tylko otwierać i jeść aniołek
_________________
Pozdrawiam Asia
  
Lusia
10.01.2015 18:22:46
poziom 5



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Wybrzeże

Posty: 652 #2020100
Od: 2014-9-29
Zuziu koniecznie skończ swą opowieść do jutra bo potem będę musiała cały tydzień czekać aby ją doczytać.bardzo szczęśliwy Przez Twoje cdn co chwilę kłócę się z mężem o laptopa. Teraz sobie grzecznie drzemie a Ty znowu cdn.

Dobrze, że przypomniałaś mi o fasolce. Bardzo ją lubię ale jakoś o niej zapomniałam. No to czekam na ciąg dalszy. W sprawie okien się nie wypowiadam bo podobają mi się i białe i brązowe i nawet zielone.
_________________
Pozdrawiam Lucyna
fotobajanie
utkałam
działka na sprzedaż
  
iwonaPM
10.01.2015 18:48:19
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: bxl/lbn

Posty: 3891 #2020120
Od: 2014-7-11
Zuzka fajnie oglądać lubelskie fotki jak człowiek wie co gdzie się znajduje pan zielony Nie dziwię się reakcji Misi , ja to bym się na Ciebie śmiertelnie obraziła lol Co do ogrodu botanicznego to nie wiem czy jest tam coś ciekawego do oglądania ,wydaje mi się że coś zmarniał zakręcony ale też i dawno nie byłam ! Polecam za to zobaczyć muzeum na Majdanku chyba ,że masz awersję do takich miejsc .
Oj dokarmia Cię ten W. dokarmia bardzo szczęśliwy A Twoje pierożki bardzo ładne i na pewno smaczne wykrzyknik
_________________
Iwkowy ogródeczek
Iwkowy ogródeczek II

„Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.” Isaac Newton
  
zuzanna2418
10.01.2015 21:33:39
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2020354
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 1
Dziewczynki, fajnie że tu zaglądacie i werbalnie reagujecie wesoły Fasolka została przywieziona do Wawy i częściowo zamrożona. Gulasz zeżarliśmy wczoraj i przedwczoraj. W. robi takie zapasy twierdząc nie bez racji, że te potrawy gotowane na kuchni wsiowej mają inny (czytaj:lepszy) smak, niż te z gazu.
Iwonko Dla Ciebie te miejsca lubelskie to jak w domu wesoły Na Majdanku byłam wiele lat temu z wycieczką szkolną, miejsce szczególne i chyba nieprędko tam pojadę ponownie. No, z tym dokarmianiem to fakt. Teraz pitrasi coś z gęsi. I barszcz ukraiński bardzo szczęśliwy
Lusiu no to już lecę dalej, skoro jest zapotrzebowanie bardzo szczęśliwy. A fasolka wyszła wyborna, ja też zapomniałam o tej potrawie, bo w zasadzie za fasolą nie przepadam.

cz.VII to kolejne święto, czyli Trzech Króli. W nocy... spadł śnieg. A to ci dopiero wesoły

Obrazek

Ponieważ padało nadal i wiał dość silny wiatr, odłożyliśmy dalsze prace w sadzie na późniejszą porę. Mrozek lekki trzymał, W. zajął się zatem rozpalaniem w piecu chlebowym. Dłuższe i spokojniejsze palenie miało wytworzyć stabilniejszą temperaturę. Ja rozpaliłam w piecu salonowym, bo kot już sugerował leżeniem na stole, że temperatura nie teges. Normalnie leży na dywanie w sypialni wesoły Teraz mu od podłogi zimnem za bardzo zaciągało.

Po pewnym czasie słoneczko wyszło, więc i my wyszliśmy

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Leżało takie

Obrazek

Trochę zeschłej flory

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I bardzo żywej fauny. Uwaga, serią pojadę wesoły

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To był pies polarny a teraz ptakowie polarni. Jeden wcina kawałki przypalonego ciasta W.

Obrazek

Reszta się gapi

Obrazek

Na słoninie tłumy

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ruszyliśmy do sadu, żeby dokończyć cięcie. Amatorzy słoniny byli rozczarowani nasza aktywnością, na sąsiednich drzewach toczyła się debata, kiedy wreszcie raczymy pójść w cholerę wesoły

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To różanka pod kołderką

Obrazek

Obrazek

Wróciliśmy do domku, gdzie W. podjął działania kuchenne. Tym razem miały być chlebki oraz bułeczki drożdżowe.
Słońce pięknie zachodziło, jedyny problem, że 16.00 jeszcze nie było.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Zadzwoniła Bożenka, W. poszedł jej otworzyć bramę, bo tymczasowy zamek w furtce w ogrodzeniu pomiędzy naszymi ogródkami zamarzł. Wrócili i zrelacjonowali, że mróz robi się coraz większy. Przy herbatce i kieliszku nalewki węgierkowej Bożenka opowiedziała o procesji Trzech Króli w Wisznicach, na której była z córkami. Odbyła się po raz pierwszy i zgromadziła sporo uczestników. Potem opowiedziała o nowym wójcie, który objął urząd po wyborach i ... obniżył sobie pobory twierdząc, że jeszcze nic nie zrobił dla gminy, to i na takie wynagrodzenie póki co nie zasłużył zdziwiony Byliśmy pod wrażeniem!
Pogadaliśmy jak zwykle o tym i owym, Bożenka tym czasem zlustrowała rosnące na kuchni wyroby W. i zaczęła wypytywać o receptury. Coś pochwaliła, coś zganiła, kazała chleby smarować wodą przed wstawieniem do pieca, bułeczki posypać cukrem i jajkiem z kolei smarować. W. słuchał w nabożnym skupieniu i bez szemrania robił, jak kazała wesoły Potem razem siedzieli przy piecu i Bożenka wyrokowała, ile jeszcze należy trzymać wypieki, potem kazała tajemnicze rzeczy robić po wyjęciu: znów wodą maznąć po wierzchu, potem odwrócić i położyć pod ściereczka (obrugała W. za ręcznik papierowy: "Co pan, ściereczki normalnej nie ma?"). Bułki zlały się co prawda nieco na blasze, ale po raz pierwszy były delikatne i takie, jak z dobrej piekarni! Siedzieliśmy we trójkę i rwaliśmy ciasto ciepłe jeszcze... Bożenka zasugerowała, że jeszcze masło do nich powinniśmy sami robić: "Ubijak mam gdzieś, mogę pożyczyć". Ale śmietanę skąd tu wziąć...

Bożenka w końcu zerwała się i pobiegła do domu, a my zostawiając cały sajgon popodukcyjny w kuchni poszliśmy spać.
Martwiliśmy się, że wakacje dobiegają końca, albowiem pozostał nam już ostatni dzień wolności, o którym opowiem, gdy c.d. niebawem n.
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
user1
10.01.2015 21:56:22
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Posty: 1394 #2020382
Od: 2014-7-11
Zuza witaj. Żałuję, że nie mam tyle czasu, aby wszystko wyczytać, bo nam prąd zaczyna gasnąć akurat wtedy, jak mam czas usiąść do kompa. Czy tylko u mnie tak wieje? Chyba dziś nie zasnę jak tak dalej będzie. Co do okien, to absolutnie nie białe. Wypieki W. imponujące. Szkoda, że nie mam bliżej, bo nie mam takiego zapału kuchennego jak Twój W. i z chęcią na miejscu Bożenki bym wpadała niby przypadkiem, podążając za zapachami. Chleb polewany woda przed pieczeniem rzeczywiście jest lepszy. Masło swojskie jest o niebo lepsze. Wiem, bo robiłam, ale sprzęt mi się troszki zepsuł i już nie robię. Na wsi nikt krówek nie ma, żeby mleko wziąć? Z mleczka robisz serek, ze śmietanki masło i ogłaszasz odpowiednio wcześniej cobyśmy zdążyli dojechać.pan zielony
  
Electra26.06.2024 01:43:29
poziom 5

oczka
  
lora
10.01.2015 21:59:57
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Lubelskie

Posty: 4997 #2020387
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 1
...i znowu czekaj na dalszy ciąg poruszony narobiłaś mi apetytu na te pieroszki ale ja z tych co nie lepią to chyba się nie podejmę he, he
piękny zachód słońca niby zimny a czuć ciepło...romantyczny widoczek aniołek
A jak wspólna praca Twoja i W. już skończona.pytajnikZdjęcia ptaszków urocze, moja psinka nie chce pozować buu...
_________________

Świat moich marzeń


Świat moich marzeń 2
  
regina
10.01.2015 22:08:47
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Radom

Posty: 303 #2020392
Od: 2014-8-4
Zuzia W nie opanowal pieca kuchennego , pierwsza i zasadnicza postawa wobec niego wygaszenie wszelkiego źródła ognia, przepycham go na sam koniec pieca chlebowego i czekam az przestanie jarzyc, i tam wstawiam np. Kaczke i zostawiam ja do nastepnego dnia, wyjmuje ją nastepnego dnia jeszcze ciepłą na obiad.Ciasto drodzowe lub szarlotka alobo jagodzianki wkladam kiedy wrzucona maka na miejsce palenia drewna nie czernieje jedynie robi się złoto brązowa. Pieklam w ten sposob nawet biszkopt.najwieksze zrodlo ciepla jest w tym miejscu gdzie bylo rozpalane palenisko jagodzianki pieklam po bokach glownego paleniska.
  
zuzanna2418
10.01.2015 22:30:11
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2020415
Od: 2014-7-11
Anitko cześć bardzo szczęśliwy U nas w Wawie duje jak nie wiem co. Słyszę jak deszcz tłucze o szyby... Masło robiłaś? No,nozdziwiony Pewnie W. w ramach kolejnego eksperymentu za to tez by się wziął. Niedaleko mamy tzw. mleczna gminę czyli Żeszczynkę, więc w zasadzie mleko można byłoby pewnie pozyskać wesoły Szkoda, że bywamy dorywczo na wsi, byłoby więcej okazji do "wpadnięcia" do siebie wesoły
Misiu jutro dokończę wesoły Chyba nigdy tylu części nie było. A ja myślisz, z tych co lepią? A skąd! Dlatego czynności wykonywane machinalnie przez wprawne ręce, ja opisywałam jak eksperyment w zderzaczu hadronów.
Psinkę masz skromną, nie ma parcia na szkło wesoły Sad prawie skończony, zostały dwa drzewka w innej części ogrodu.
Ach, Misiu! Pytanie mam.Przejeżdżając przez Twoje miasto widzieliśmy jakiś stary kamienny długi mur z takiego ładnego białego kamienia. Czy się orientujesz, czy jest to jakiś lokalny kamień? Pozyskiwany gdzieś w okolicy? W. się bardzo spodobał.
Reginko ogień jest wygaszony zanim potrawy wstawiamy do pieca, tak jak napisałaś - resztki żaru odmiatamy do tyłu. A ta uwaga z mąką bardzo cenna ! Dzięki!

Zapomniałam napisać o jednej zabawnej rzeczy: W. podczas poniedziałkowych zakupów miał na liście żwirek dla kota. Rzecz normalna i konieczna dla Kici, która wychodzenia na śnieg nie uznaje. W. wrócił i stwierdził, że chyba nigdy takiej sensacji w sklepie nie wzbudził, nawet kupując wino urodzinowe za cenę powyżej stówy! Na pytanie o żwirek zgodnie wytrzeszczały się oczy obsługi sklepowej i pytano: "A po co to panu?" W. wyjaśniał, a na to sprzedawcy: "A dlaczego kot nie wychodzi na dwór? Chory jest?" W innym sklepie W. usłyszał: "Taak, kiedyś mieliśmy, ale nie schodziło, nikt nie brał"
Miastowe fanaberie jednym słowem bardzo szczęśliwy
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
regina
10.01.2015 22:36:12
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Radom

Posty: 303 #2020427
Od: 2014-8-4
Piekna opowieść wsioa jacczekam na swoją ale dopiero piatego lutego będę na swim skrawku ziemi, takze opowidaj swoje a ja oczami wyobrazni widzę swoje hektary.
  
lora
10.01.2015 22:37:47
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Lubelskie

Posty: 4997 #2020431
Od: 2014-7-11
Zuza wiem że w okolicy można gdzieś zdobyć ten kamień , zapytam po niedzieli.

_________________

Świat moich marzeń


Świat moich marzeń 2
  
Urazka
10.01.2015 23:24:32
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Wieś 20 km od Wrocławia

Posty: 2952 #2020499
Od: 2014-8-9


Ilość edycji wpisu: 1
Zuziu najbardziej urzekło mnie Twoje samozaparcie przy zagniataniu ciasta na wareniki. Ja pewnie poddałabym się i dolałabym wody stwierdzając, że ktoś popełnił błąd w podawaniu przepisu. A Ty wykazałaś wielką wiarę i czekała Cię za to nagroda.
Nostalgiczna Kredka cudna a fotka śpiących zwierzaków aż budzi zazdrość, że ktoś może tak smacznie spać.
Jaki piękny masz ten blat roboczy a może nawet regalik roboczy, bo chyba widziałam boki będące jednocześnie nóżkami. To marmur? Wiesz może jakie było jego pierwotne przeznaczenie np. element toaletki łazienkowej.
_________________
pozdrawiam, Janina
  
Ginia
11.01.2015 10:45:45
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: okolice Gdańska

Posty: 249 #2020666
Od: 2014-12-25
I Ty Zuziu mówisz, że nie umiesz gotować? Wereniki filmowe, a przecie nie jest to potrawa typu kotlet schabowy! Teraz kulebiaki, cepeliny... aniołek
_________________
Pozdrawiam Asia
Aktualne szajby: nauka pływania w wieku niezbyt do tego zdatnym, hardanger i ogród
A miała być tylko trawa
  
zuzanna2418
11.01.2015 11:06:04
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2020677
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 1
Reginko została jeszcze jedna część, zaraz zapodam wesoły
Misiu fajnie, daj znać, bo W. mnie nagabuje wesoły
Janeczko nawet się nie posądzałam o taką wytrwałość wesoły Ale wynikało to pewnie w dużej mierze z tego, że wierzę w receptury i po lekarsku odnoszę się do ich składu: nic ponad to, co podane, dodawać nie wolno bardzo szczęśliwy
Takich komód z marmurowymi blatami kupiliśmy trzy na allegro kilka lat temu. Dwie stoją w łazience, jedna pełni funkcję bardziej dekoracyjną i przechowalniczą (jest szalenie pojemna,)a na drugiej zainstalowaliśmy umywalkę. Trzecia stoi właśnie w kuchni i jest bardzo praktyczna: poza łatwo zmywalnym blatem jest także półeczka nad nim, gdzie można postawić przyprawy, pojemniki z mąką, solą etc.

Oto te łazienkowe:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Asiu łaskawaś waćpanno wesoły Nie, gotowanie to nie dla mnie. Zbyt dużo nerwów mnie kosztuje wesoły A poza tym jak oboje zaczniemy produkować żarcie, to chyba knajpę w stodole trzeba będzie otworzyć. Ale nie zarzekam się, że kiedyś znów nie spróbuję bardzo szczęśliwy

A teraz zakończenie tej odsłony sagi Ludzi Wschodu czyli cz.VIII. We wtorkowy wieczór RL zapowiedziało temperatury krańcowo różne od tych, które panowały do tej pory: minus 16C wydało nam się syberyjskim mrozem, choć w zasadzie o tej porze w tym regionie to nic nadzwyczajnego. W piecach było napalone, dom zresztą bardzo rozgrzał się już przez te dni, a palenie w chlebowym podniosło temperaturę wewnętrzną do tego stopnia, że Kredka wieczorem wyniosła się z domu i na noc za nic wrócić nie chciała. Trochę się martwiłam, bo w mieście ma swoją budę, a tu tylko podszytą wiatrem drewutnię, ale uznałam, że wie co robi.

Rankiem na zewnętrznych szybach mieliśmy takie:

Obrazek

Obrazek

Czyli jednak mróz ścisnął. Słonce jednak pięknie świeciło, więc po śniadaniu postanowiliśmy jeszcze przed wyjazdem nabrać w płuca świeżego powietrza i iść na spacer. Póki co zdokumentowałam atak zimy w najbliższej okolicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na zdjęciu poniżej widać jedną ze stert zasieków po wczorajszej i przedwczorajszej działalności ogrodniczo-sadowniczej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pięknie było, największy malkontent i przeciwnik ujemnych temperatur musi przyznać bardzo szczęśliwy Kredka pojawiła się znienacka koło mnie, penetracja terenu ujawniła, że zaadaptowała sobie przestrzeń pod spichrzem na Pałac Zimowy. Mróz w niczym jej nie przeszkadzał, a nawet powiedziałabym, że była szczęśliwa, jak rzadko. Biegała sobie wesoło i cieszyła się polarnymi warunkami.
Jeszcze trochę zimy z bliska:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Uprzedzam, że to nie koniec zdjęć zimowych, albowiem zgodnie z postanowieniem poszliśmy na spacer do lasu. Idąc na wprost od naszego domu, mijamy ten biały domek, który widzicie na zdjęciach robionych z frontowego ogródka. Przechodzimy przez zagajnik i wychodzimy na drogę

Obrazek

Śniegu, jak widać, ilości niezbyt imponujące. Dobrze, że te róże przykryliśmy z grubsza.

Obrazek

Wyszliśmy na chwilę z lasu myśląc, że na polach dostrzeżemy jakieś zwierzaki, ale figa z makiem.

Obrazek

Weszliśmy zatem do lasu, od pól nieco wiało nam, za przeproszeniem,w mordy.

Obrazek

Droga i tak wyprowadziła nas na pola

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wkurza mnie okropnie ta ruda kropa na niektórych zdjęciach. Przy robieniu zdjęć nie widać jej, dopiero ujawnia się na kompie. Co to, u licha, jest? Obiektyw czysty, bo go wycieram namiętnie stosowną ściereczka kupioną w komplecie z obiektywem.
Tyle dygresji. Wracamy do lasu:

Obrazek

Obrazek

Kredka nerwowo węszyła po ścieżkach zwierzęcych, łapała górny wiatr starając się pokazać nam, że w krzakach są różne ciekawe stwory do zaprzyjaźniania się bardzo szczęśliwy W. opowiedział mi historię, kiedy to pracował ze starym gajowym, żyjącym w przekonaniu, że jest wielkim tropicielem zwierzyny. Zapraszał nieświadomych na tropienie dzików, zapewniając, że znajdzie ich dowolne ilości. Kluczył po lesie wlokąc nieszczęśnika za sobą, w końcu stawał i mówił: "Panie, łune tam som!" W nieszczęśnika wstępowała nadzieja, przedzierali się przez krzaki, aby podejść zwierzaka, w końcu gajowy mówił: "Nie, nie ma". I znów szli przez las, aż do momentu, kiedy historia się powtarzała i gajowy z chytrym wyrazem twarzy mówił: "Panie, łune tam som". Po kilku takich akcjach, wracali z niczym, a gajowy zasłynął ze swej metody tropienia wesoły

Wracamy do lasu

Obrazek

Obrazek

Wyszliśmy z lasu na drogę przez pola kierując się ku domowi. Chcieliśmy wyjechać ok. 15.00, coby do pana od okien zajechać przed zamknięciem zakładu. Droga zaznaczona była koleinami po traktorze czy czymś takim. W tych koleinach wyrosły takie krzaczki:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaznaczam, że te listki utworzyły się tylko w miejscu kolein, były dość spore, 2-3 cm nawet.
Rzut oka za siebie

Obrazek

Zima zimą, a wierzby przydrożne pokazują, że wiosna tuż tuż bardzo szczęśliwy

Obrazek

Wchodzimy do wsi

Obrazek

W domu zabrałam się za ogarnianie przedwyjazdowe, ku utrapieniu W. zarządziłam trzepanie dywanów, jakoś lubię przyjeżdżać do czystego domku. Choć pamiętać należy, że termin "czystość" w tych warunkach należy traktować z pewnym dystansem oczko

Umyłam podłogi, zapakowałam rzeczy do zabrania, z których lwią część stanowiło pranie oraz jedzenie wesoły
W przygotował pożegnalny posiłek, potem zapakował toboły na samochód. Kicia i Kredka do wozu, my też i żegnaj wiocho! Do następnego razu!

A na kolejne wizyty u nas Kicia serrrdecznie zaprrrasza bardzo szczęśliwy

Obrazek
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
MaGorzatka
11.01.2015 11:46:27
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Moderator

Lokalizacja:: Pomorze

Posty: 3845 #2020717
Od: 2014-7-13
No, no, kawał roboty z tymi zasiekami odwaliliście. A kicia jak zwykle ma minę: g@$#693-54$%&*!!!

Już przy poprzedniej serii fotek, tam gdzie pociągnęłaś serią z Kredką, pomyślałam sobie, że Kredka tu wygląda, jakby rozważała pozostanie w śnieżnej krainie na dłużej. I co? Miałam rację!
_________________
Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)

Obrazki z Gospodarstwa
W moim gospodarstwie (Oaza)
Róże z mojej tabelki
  
Electra26.06.2024 01:43:29
poziom 5

oczka

Przejdz do góry strony<<<Strona: 28 / 56>>>    strony: 21222324252627[28]293031323334353637383940

  << Pierwsza     < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » NASZE PIĘKNE OGRODY » WSI SPOKOJNA, WSI WESOŁA CZYLI C.D.N. CHOĆBY NIE WIEM CO :)

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny