Wsi spokojna, wsi wesoła czyli c.d.n. choćby nie wiem co :) |
Dziewczynki, fajnie że tu zaglądacie i werbalnie reagujecie ![]() Iwonko Dla Ciebie te miejsca lubelskie to jak w domu ![]() ![]() Lusiu no to już lecę dalej, skoro jest zapotrzebowanie ![]() cz.VII to kolejne święto, czyli Trzech Króli. W nocy... spadł śnieg. A to ci dopiero ![]() ![]() Ponieważ padało nadal i wiał dość silny wiatr, odłożyliśmy dalsze prace w sadzie na późniejszą porę. Mrozek lekki trzymał, W. zajął się zatem rozpalaniem w piecu chlebowym. Dłuższe i spokojniejsze palenie miało wytworzyć stabilniejszą temperaturę. Ja rozpaliłam w piecu salonowym, bo kot już sugerował leżeniem na stole, że temperatura nie teges. Normalnie leży na dywanie w sypialni ![]() Po pewnym czasie słoneczko wyszło, więc i my wyszliśmy ![]() ![]() ![]() Leżało takie ![]() Trochę zeschłej flory ![]() ![]() ![]() I bardzo żywej fauny. Uwaga, serią pojadę ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() To był pies polarny a teraz ptakowie polarni. Jeden wcina kawałki przypalonego ciasta W. ![]() Reszta się gapi ![]() Na słoninie tłumy ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Ruszyliśmy do sadu, żeby dokończyć cięcie. Amatorzy słoniny byli rozczarowani nasza aktywnością, na sąsiednich drzewach toczyła się debata, kiedy wreszcie raczymy pójść w cholerę ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() To różanka pod kołderką ![]() ![]() Wróciliśmy do domku, gdzie W. podjął działania kuchenne. Tym razem miały być chlebki oraz bułeczki drożdżowe. Słońce pięknie zachodziło, jedyny problem, że 16.00 jeszcze nie było. ![]() ![]() ![]() Zadzwoniła Bożenka, W. poszedł jej otworzyć bramę, bo tymczasowy zamek w furtce w ogrodzeniu pomiędzy naszymi ogródkami zamarzł. Wrócili i zrelacjonowali, że mróz robi się coraz większy. Przy herbatce i kieliszku nalewki węgierkowej Bożenka opowiedziała o procesji Trzech Króli w Wisznicach, na której była z córkami. Odbyła się po raz pierwszy i zgromadziła sporo uczestników. Potem opowiedziała o nowym wójcie, który objął urząd po wyborach i ... obniżył sobie pobory twierdząc, że jeszcze nic nie zrobił dla gminy, to i na takie wynagrodzenie póki co nie zasłużył ![]() Pogadaliśmy jak zwykle o tym i owym, Bożenka tym czasem zlustrowała rosnące na kuchni wyroby W. i zaczęła wypytywać o receptury. Coś pochwaliła, coś zganiła, kazała chleby smarować wodą przed wstawieniem do pieca, bułeczki posypać cukrem i jajkiem z kolei smarować. W. słuchał w nabożnym skupieniu i bez szemrania robił, jak kazała ![]() Bożenka w końcu zerwała się i pobiegła do domu, a my zostawiając cały sajgon popodukcyjny w kuchni poszliśmy spać. Martwiliśmy się, że wakacje dobiegają końca, albowiem pozostał nam już ostatni dzień wolności, o którym opowiem, gdy c.d. niebawem n. |