Wsi spokojna, wsi wesoła czyli c.d.n. choćby nie wiem co :) | |
| | lora | 18.08.2014 07:59:26 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Lubelskie
Posty: 4997 #1919283 Od: 2014-7-11
| Wpadłam zobaczyć może dziś będą zdjęcia a tu nic czyżby rezygnacja była oj ja tak się nie bawię. Zuza a ja tak kofam Ciebie _________________
Świat moich marzeń
Świat moich marzeń 2 | | | Electra | 09.01.2025 10:27:26 |
|
| | | zuzanna2418 | 18.08.2014 08:36:04 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: Wawa/lubelskie
Posty: 6009 #1919302 Od: 2014-7-11
| Dziewczynki, nie wiem, co się stało z tym zasmarkanym fotosikiem. Ja tez zdjęć swoich nie widzę ani na forum ani w albumach na fotosiku. Kompletnie nie wiem, o co chodzi. _________________ Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :) pomoc dla schroniska In Vino Veritas UŚMIECHNIJ SIĘ | | | gajowa | 18.08.2014 08:55:31 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: świętokrzyskie - Ponidzie
Posty: 232 #1919305 Od: 2014-7-12
| Ja się pożegnałam z fotosikiem...za dużo niespodzianek. _________________ Pozdrawiam zielono - Ewa | | | zuzanna2418 | 18.08.2014 09:14:25 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: Wawa/lubelskie
Posty: 6009 #1919320 Od: 2014-7-11
| Zainstalowałam Picase, ale nie wiem, jak się z tego wkleja zdjęcia. _________________ Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :) pomoc dla schroniska In Vino Veritas UŚMIECHNIJ SIĘ | | | zuzanna2418 | 18.08.2014 10:08:29 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: Wawa/lubelskie
Posty: 6009 #1919354 Od: 2014-7-11
| [quote=Esmeralda]Zuziu, w Picasa klikasz prawym przyciskiem myszy na dane zdjęcie -> kopiujesz adres zdjęcia -> na forum klikasz [Obraz - IMG] i adres wklejasz pomiędzy [ img ] tutaj adres zdjęcia z Picasa [ /img ][/quote]
Mam wrażenie, że nie kumam o co chodzi w tej aplikacji. Na zdjęcia klikam i nie mam informacji o adresie. Pewnie coś knocę, ale nie wiem co. _________________ Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :) pomoc dla schroniska In Vino Veritas UŚMIECHNIJ SIĘ | | | zuzanna2418 | 18.08.2014 11:13:15 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: Wawa/lubelskie
Posty: 6009 #1919406 Od: 2014-7-11
Ilość edycji wpisu: 2 |
Rety, to ja zupełnie coś innego miałam. Nazwa Picasa, ale wyglądało to jak baza zdjęć w folderach przeniesionych z dysku.
No, ale dzięki Tobie już opanowałam to pożyteczne narzędzie! _________________ Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :) pomoc dla schroniska In Vino Veritas UŚMIECHNIJ SIĘ | | | zuzanna2418 | 18.08.2014 14:05:03 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: Wawa/lubelskie
Posty: 6009 #1919531 Od: 2014-7-11
| Zdjęcia będą, jak najbardziej wraz z relacją, na którą zapraszam Uspokojona, że nie muszę być zdana na łaskę i niełaskę fotosika, dziś wieczorem podporządkuję fotki i coś skrobnę. Janeczko ten wpis był zredagowany w odpowiedzi na obecność tych forumek, z którymi łączy mnie znajomość trwająca czas krótszy lub dłuższy w erze p. K. (przed Kompostownikiem). Odnalazłyśmy się na Kompostowniku i stąd moja radość i słowa o "komplecie". Nowi czytający są witani nie mniej serdecznie i takoż Ciebie Janeczko, witam w skromnych moich progach A co do stosowania chemicznych "odchwaszczaczy" to skoro jest to środek legalnie dopuszczony i stosowany na świecie, nie widzę powodu, żeby go odrzucać, chyba, że pojawi się jakaś alternatywa, która pozwoli mi skutecznie pozbyć się wieloletniego kożucha perzu tam, gdzie kiedyś ma powstać ogród. To oczywiscie środek zupełnie innej generacji i innym składzie oraz działaniu niż DDT, o którym wspominasz (DDT to środek owadobójczy). Ja staram się nie radykalizować poglądów, także w sprawach środków ochrony roślin i preparatów chwastobójczych. O ile przestrzega się zalecanych dawek, okresów oprysków, czasu karencji jeśli dotyczy no i przepisów BHP etc. są one pomocne w sytuacji, gdzie inne sposoby zawodzą. DDT zresztą przyczynił się do uratowania tysięcy osób na terenach, gdzie masowo umierano na malarię. Tępiono i nadal w niektórych krajach się nim tępi gatunek komara, który ją przenosi. Skoro mamy do czynienia głównie ze skrajnymi opiniami na temat środków chemicznych (jedni drugim zarzucają nieuczciwe praktyki, chęć czerpania korzyści i dezinformację), staram się kierować zdrowym rozsądkiem. Czyli, że wszystko (no, może prawie wszystko) jest dla ludzi w rozsądnych ilościach i pod kontrolą _________________ Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :) pomoc dla schroniska In Vino Veritas UŚMIECHNIJ SIĘ | | | lora | 18.08.2014 16:13:55 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Lubelskie
Posty: 4997 #1919619 Od: 2014-7-11
| widzę zdjęcie będzie dobrze , czekam cierpliwie ...ło ludzie jak ja już biadoliłam że Ciebie będzie brak he, he człowiek uzależnia się .Lepiej mi już. _________________
Świat moich marzeń
Świat moich marzeń 2 | | | atka | 18.08.2014 16:38:10 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wa-wa/południowe Podlasie
Posty: 79 #1919647 Od: 2014-7-13
| Nie wyobrażam sobie doprowadzenia do stanu używalności zapuszczonej wiejskiej działki siedliskowej bez środków chemicznych. Pewnie w miejskim ogródku dałoby radę, ale kiedy ma się łany perzu, jeżyn i podagrycznika, a bywa się na działce od czasu do czasu, to Roundup może być wybawieniem. _________________ Joasia | | | MaGorzatka | 18.08.2014 22:16:02 |
Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #1920017 Od: 2014-7-13
| Zuziu - normalnie... świat nie miał sensu bez Twoich zdjęć przez te kilka dni! _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | zuzanna2418 | 19.08.2014 11:39:42 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: Wawa/lubelskie
Posty: 6009 #1920390 Od: 2014-7-11
Ilość edycji wpisu: 4 | Dziewczynki i chłopcy, kochani jawno- i skrytoczytacze! Wczoraj po przyjściu z pracy i spożyciu wariacji W. na temat zupy pomidorowej padłam jak długa (i szeroka). Wobec tego zdążyłam jedynie zmniejszyć i wstawić do Picasa część zdjęć a na rozpoczęcie relacji sił już nie starczyło. Postaram się przynajmniej, jak to się mówi, wbić szpadel i napisać cokolwiek teraz, zanim się w pracuni wir rozkręci.
Otóż spędziliśmy trzy dni długiego weekendu na wsi, ale tym razem jeden dzień tj. piątek jako świąteczny, został poświęcony eksploracji pewnych miejsc. Poza tym sobota była deszczowa, więc ogrodniczo niewiele zdziałaliśmy. Jak zawsze najbardziej wyczerpujące i czasochłonne prace zostały na dzień wyjazdu czyli niedzielę Ponadto pragnę poinformować, że zdjęcia z ogrodu zostały zdominowane przez tematykę słonecznikową, jako że przed domem wyrósł nam całkiem niezły zagajnik prawie 3 metrowych "słoneczek" Wyjechaliśmy z Warszawy popołudniem czwartkowym, we trójkę jedynie, ponieważ kot stanowczo odmówił wycieczki i spierniczył do ogrodu. W. wiedział z doświadczenia, że wszelkie sposoby zwabienia kota czy to prośbą, groźbą czy też przymusem bezpośrednim nie odniosą skutku. Naprędce należało więc zorganizować personel zastępczy do karmienia stwora. Drugim niepowodzeniem był brak możliwości pozyskania zrębków do ściółkowania ze źródła nam już znanego, ponieważ coś tam rozkopali na dojeździe i samochód nie miał szans na dotarcie do hałdy. Wsiadając do samochodu zarejestrowałam niepokojący zapach, jakby rybny panujący wewnątrz. Przyzwyczajona do przeróżnych woni panujących w samochodach użytkowanych przez W. nie przejmuję się byle czym. Tu jednak głośno wypowiedziałam się na temat przewożenia mnie w takich warunkach. W. ze zdziwieniem stwierdził, ze nic nie czuje. Ja po jakichś 45 min jazdy też w zasadzie przestałam ... Okazało się, że to nie koniec przygód z fetorem w roli wiodącej Przyjechaliśmy około 20.00 na miejsce,robiąc po drodze zakupy w Białej Podl. i w Wisznicach, rozpakowaliśmy psa, który radośnie ruszył w teren, wnieśliśmy resztę gratów i w szybko zapadającym zmroku zarejestrowaliśmy, że ... zarośliśmy Nic nowego, gdzieś w okolicy listopada zapewne przestanę powtarzać ten tekst Kredka w międzyczasie znalazła na podwórku coś dawno wymarłego i wytarzała się z lubością przyjmując walory zapachowe średniej wielkości Bacutilu. Dostała eksmisję z domu, bo nie miałam już siły jej szorować. Kolejny dzień zapowiadał się wypoczynkowo, a jakie działania podjęliśmy opisuję poniżej. Zatem cz. I będzie nieco objazdowa, choć poranek W. zaczął niezwykle pracowicie. Najwyraźniej zastanowiły go moje dobitne uwagi dotyczące różnorodności smrodków panujących w samochodzie i dokuczliwości tego, jaki występuje obecnie. Po śniadaniu bowiem wypatroszył kabinę wywlekając przeróżne ciekawe rzeczy i szorując zapamiętale wnętrze przy pomocy znalezionych resztek ajaxu do podłóg o zapachu wiosennej świeżości.
Ja się trochę denerwowałam, bo w perspektywie mieliśmy wizytę u Joasi atki i jej męża Jacka w ich siedlisku po drugiej stronie Białej Podl.oraz zwiedzanie Pałacu w Cieleśnicy, głównie z uwagi na wystawę obrazów pana Albiczuka. Do Joasi mieliśmy przybyć przed południem a tu 10.00 na zegarze, a W. leży na tylnej kanapie w szoferce i szoruje podłogę wymachując wystającymi z wozu kończynami zadnimi. Ogarnęłam zatem kuchnię i w oczekiwaniu na zakończenie operacji "szmata" postanowiłam obejrzeć otaczające zarośla.
Pełnia kwitnienia większości roślin bezpowrotnie minęła, ale hortensje za to świecą własnym blaskiem.
Inne kwiaty to głównie odcienie żółtego i pomarańczowego, języczki, rudbekie, dzielżany... o słonecznikach nie wspomnę, ale to za moment
Na różance w zasadzie cisza z kilkoma wyjątkami
Do różanki jeszcze wrócę.
Teraz uwaga, idziemy w las... Oto piętro górne
A teraz piętro dolne
Wśród tego gąszczu nie widać praktycznie nic innego. Dotarłam jednakowoż do złamanej wiosną gałęzi śliwy, która okazała się być żywą i posiadającą owoce.
Wszystko to wstrząsnęło mną nieco, ponieważ wizja ogrodu wiejskiego, jaką posiadałam nie miała nic wspólnego z dżunglą pierwotną porastającą bezładnie teren, na którym leżą powalone drzewa i najprawdopodobniej żyją nieznane nauce zwierzęta... Rozglądałam się, czy nie wyskoczy mi doktor Livingstone zza jakiegoś pnia słonecznika Samochód w międzyczasie został przygotowany do drogi, pachniał co prawda nieco podejrzanie (tapicerka użytkowana latami przez pracowników fizycznych narodowości przeróżnej i o przeróżnym zamiłowaniu do higieny osobistej, polana roztworem ajaxu konwaliowego daje efekt dość kontrowersyjny zapachowo), ale znacznie lepiej niż wprzódy. Zatem wyruszyliśmy w stronę domu Joasi i Jacka, nie wiedząc co prawda dokładnie, jak tam dojechać, ale liczyliśmy, że gospodarze nas pokierują telefonicznie zanim przekroczymy zieloną granicę.
Dojechaliśmy w zasadzie bez kłopotów, po konsultacji telefonicznej udzielonej w ostatniej chwili, zanim operator telefoniczny rodzimy został wyparty przez białoruskiego o mało zachęcających stawkach za minutę połączenia. Siedlisko Joasi położone jest w bardzo malowniczej okolicy a w domu i ogrodzie widać ogrom pracy i wspaniałe efekty przywracania tego miejsca do życia po długim okresie zaniedbania przez poprzednich użytkowników. Gospodarze, których widzieliśmy razem na żywo pierwszy raz, okazali się niezwykle miłymi, wesołymi i pogodnymi ludźmi. Na dowód tego, co piszę dodam, że byliśmy u nich ok. 3 godziny, a wydawało się, że pół najwyżej, rozmawialiśmy o wszystkim, swoboda gadania udzieliła się głównie W., który buzi nie zamknął prawie przez cały pobyt, ale ja także czułam się, jakbyśmy się znali od stuleci. A najważniejsze to to, że przez cały ten czas byliśmy tak pochłonięci ogrodem, domem, opowiadaniem sobie różnych rzeczy, że ani razu nie pomyślałam o aparacie leżącym na werandzie i w związku z tym zdjęć ze spotkania brak. Oczywiście przed ich publikacją zapytałabym Cię Joasiu o zgodę, nie mniej jednak Wasza gościnność i serdeczność sprawiły, że zapomnieliśmy o reszcie świata Wyjeżdżając W. powiedział mi, że pierwszy raz w życiu rozmawiał z facetem (Jackiem) na tematy motoryzacyjne i nie czuł się jak idiota To naprawdę wielka rzecz, ponieważ W. ma się za kompletnego abnegata motoryzacyjnego i konieczność prowadzenia rozmowy na ten temat jest dla niego męką niewymowną, a czasem to obserwuję, gdy nieświadomi niczego maniacy samochodowi zaczynają go męczyć tekstami jak z TVN Turbo.
Mamy nadzieje, że przy nadarzającej się okazji odwiedzicie nas i jak przystało na posiadaczy ziemskich będziemy sobie takie wizyty składać, organizować polowania, kuligi i inne atrakcje obszarnicze.
Do Joasi przyjechały w międzyczasie dzieci, zatem nie nadużywając gościnności zabraliśmy się w drogę do Cieleśnicy. Ten etap zrelacjonuję w kolejnej części, kiedy to nieuchronnie c.d. n. _________________ Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :) pomoc dla schroniska In Vino Veritas UŚMIECHNIJ SIĘ | | | Electra | 09.01.2025 10:27:26 |
|
| | | zuzanna2418 | 19.08.2014 13:21:57 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: Wawa/lubelskie
Posty: 6009 #1920479 Od: 2014-7-11
Ilość edycji wpisu: 2 | A oto i cz. II, w której opowiem o wizycie w Pałacu w Cieleśnicy, który leży przy bocznej drodze odchodzącej od drogi prowadzącej z Janowa Podl. do Terespola. Miejsce to przeżywało na przestrzeni stuleci swoje wzloty i upadki, powstał tu folwark, który modernizowano i rozbudowywano, była gorzelnia, cegielnia i młyn wodny. Sam pałac został zaprojektowany przez Antonio Corazziego. Po wojnie obiekty pałacowe stały się własnością państwa, czyli niczyją, jak to wówczas pojmowano. Widać, jak obeszli się ówcześni użytkownicy z budynkami, pałac kilka lat temu pięknie odnowiono, ale budynek oranżerii czeka na remont i wygląda okropnie, W. stwierdził, że musiała się tam kiedyś mieścić klubokawiarnia. Nas przywiodła tu chęć obejrzenia oryginalnych obrazów Bazylego Albiczuka, o którym wspominałam wielokrotnie, i którego marnymi naśladowcami, jeśli chodzi o tworzenie ogrodu, jesteśmy. Obrazy są eksponowane w holu pałacowym, jest ich dosłownie kilka, ale i tak byliśmy zachwyceni. Jakaś niezwykła magia emanuje z tych płócien, geniusz autora jest niezaprzeczalny.
W pałacu są miejsca hotelowe oraz restauracja, w której menu pisane jest na każdy dzień osobno, czyli mamy mały wybór, ale za to dania są przyrządzane na bieżąco i ze świeżych produktów. Pora obiadu przyszła, więc zaordynowaliśmy pierogi z nadzieniem z kaczuchy dla mnie i baraninę dla W. Kucharza niniejszym pozdrawiamy serdecznie Po posiłku, który sobie zjedliśmy na tarasie, wybraliśmy się na spacer po parku otaczającym pałac.
Najpierw jednak kilka fotek róż, które tworzą piękne różane rabaty wokół tarasu. Już nieco zmaltretowane i w większości przekwitłe, ale niektóre jeszcze pokazują przemijającą urodę.
Park
Doszliśmy do dawnej oranżerii. Zdewastowany budynek wygląda żałośnie, jednak jesteśmy pewni, że obecni właściciele przywrócą mu blask. Posadzka chyba jeszcze oryginalna.
Tabliczki z kierunkiem "Ogród" skierowały nas do innej części, gdzie utworzono całkiem fajny ogród warzywny, niewielki sad oraz ogród ozdobny a właściwie szeroką aleję z dwóch stron obsadzoną głównie roślinami jednorocznymi. Przyznam się, że byłam zaskoczona bardzo pozytywnie, szczególnie gdy zauważyłam, jak dużo troski poświęca się na odtworzenie charakteru dawnego folwarku, który w dużej części był samowystarczalny spożywczo. W karcie dań w restauracji widać było jedynie warzywa sezonowe z naciskiem na cukinię. W sałatkach pomidory także z własnych grządek. Czyli wszystko tutejsze
Powstała nawet malutka winnica.
Sad z drzewkami i krzewami owocowymi
Wracając do samochodu oglądaliśmy ostatnich przedstawicieli starodrzewu z dawnych czasów.
Przy samym parkingu obok głównego wjazdu stworzono coś na kształt ogródka wiejskiego, ale pod okapem ogromnych klonów wyglądał jakby był bardzo głodny słońca.
Miejsce piękne, zaciszne i warte odwiedzenia, zapał właścicieli do przywracania mu świetności widoczny i mamy nadzieje, że szybko nie zagaśnie
W drodze powrotnej do domu, która wiodła przez wsie i sioła położone przy szlakach czternastej kategorii odśnieżania, robiłam zdjęcia lokalnych osobliwości, jak ta posesja
Cykałam sobie ot tak, dla utrwalenia pięknego krajobrazu w popołudniowym słońcu oraz brudu na przedniej szybie samochodu .
Na tym wycieczkę zakończyliśmy i mając nadzieję na sprzyjającą pogodę w dniu następnym, przygotowaliśmy sobie plan robót. Co z tego wyszło opowiem w kolejnej części, czyli gdy c.d. za czas jakiś n.
_________________ Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :) pomoc dla schroniska In Vino Veritas UŚMIECHNIJ SIĘ | | | atka | 19.08.2014 15:11:13 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wa-wa/południowe Podlasie
Posty: 79 #1920554 Od: 2014-7-13
| I to jest właśnie kwintesencja wiejskiego ogrodu - busz kwiatów, kolorów zapachów - cudo, uwielbiam takie klimaty. Słoneczniki faktycznie olbrzymie - czy to są ozdobne? Zuziu, dziękuję za przemiłą wizytę Słuchajcie - Zuzia to ekstra dziewczyna również w realu A W. to nie tylko mistrz kulinarny, co znamy ze smakowitych zdjęć i opisów, ale również ekspert ogrodniczo - leśny,a do tego prawdziwy pasjonat, czego doświadczyłam osobiście. Wpadł do ogrodu i bez mrugnięcia rozpoznał wszystkie przędziorki i inne takie. Tyle wiedzy ogrodniczej w tak krótkim czasie nie dostałam jeszcze nigdy. J. był w szoku, bo sam jest kompletnym ignorantem i nadziei raczej nie mam na poprawę sytuacji. A może by tak założyć wątek o rozpoznawaniu chorób i szkodników roślin z W. w roli eksperta? _________________ Joasia | | | MaGorzatka | 19.08.2014 17:26:15 |
Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #1920649 Od: 2014-7-13
Ilość edycji wpisu: 1 | Zuziu - zawrzasłam na widok tej posesji z kamiennymi cosiami i czym prędzej zapisałam te 3 foty na dysku, żeby pokazać mojemu R., ale najpierw dam mu jeść i zalecę przyjęcie wygodnej pozycji, bo bo myślę, że z zawodowego punktu widzenia może to być dla niego przeżycie. Pałacyk taki, jak ten w Cieleśnicy, mogłabym mieć, doprawdy Zachwycający jest też dla mnie ten warzywny ogród - cudo!
Albiczuk zupełnie do mnie nie przemawia, za co z góry przepraszam wszystkich admiratorów jego twórczości, no trudno, nic nie poradzę. Natomiast Twój ogród, Zuziu, to jest uczta dla moich oczu i chciałabym móc dołączyć do tych oczu inne zmysły: posłuchać brzęczenia owadów, szumu wiatru i śpiewu ptaków, a zwłaszcza poczuć te zapachy! Łany słoneczników skradły moje serce Czy siałaś jakieś specjalne konkretne nasiona? Ja wysiałam trochę słoneczników, ale takie biednieńkie maluchy mi wyrosły.
I dziękuję Ci, Zuziu, za trafne rozpoznanie bylicy luizjańskiej _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | lora | 19.08.2014 18:29:35 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Lubelskie
Posty: 4997 #1920694 Od: 2014-7-11
| Doczekałam się c.d.n. przeczytałam, stwierdzam ... pisz dla potomnych. łany słoneczników z poszyciem aksamitek cudo , niczym obraz . Wystawa Albiczuk jako przedstawiciel malarstwa naiwnego mnie się podoba choć czy ja wiem czy naiwnego? . Nikifora też nie lubiano. A wszystkie odnowione pałacyki oczy radują. _________________
Świat moich marzeń
Świat moich marzeń 2 | | | survivor26 | 19.08.2014 20:57:12 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: między DLW a DBL :)
Posty: 9453 #1920782 Od: 2014-7-11
| podbijam kartę w kolejnym odcinku, poczytam, jak dzieci do placówek wrócą, bo już po zdjęciach widzę, że zanosi się na solidną lekturę wymagającą bezwzględnego spokoju i skupienia _________________ Pat - nieustająca wiejska eksperymentatorka :) Wiejski eksperyment 1 Wiejski eksperyment 2 | | | roza333 | 19.08.2014 21:15:07 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 668 #1920807 Od: 2014-7-11
| Zuziu ale urocze miejsce pokazałaś . Obrazy nie bardzo mi się podobają za to widoczki super _________________ ogród róży333 | | | Ryszan | 19.08.2014 21:25:34 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Łódź
Posty: 3462 #1920814 Od: 2014-7-19
| Widoczki cudne.Słoneczniki i reszta to sielskie widoczki a wszystko poparte tak pięknym opisem.Super _________________ Ania Moja działka | | | EwaM | 19.08.2014 22:12:16 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: między DBA a DZA
Posty: 2778 #1920859 Od: 2014-7-11
| Łomatko!!!!!!!!!!!!!! Jaki gargamel To nie było budowane na trzeźwo. Otoczenie pałacu interesujące, trochę mi się kłócą meble ogrodowe _________________ wątek i tutaj smutna piosenka | | | Beatrice | 19.08.2014 22:57:16 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Szczecin
Posty: 1618 #1920890 Od: 2014-7-11
| Oooo Zuziu, a właściciele chociaż opłaty pobierają za zwiedzanie posiadłości ? _________________ Kiedyś będę miała....marzenie Beaty Mini, mini..mini Beaty | | | Electra | 09.01.2025 10:27:26 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|