Rozmowy przy kawie (34) | |
| | klarysa | 04.12.2016 09:59:41 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Moje Głębokie Kaszuby
Posty: 1593 #2366556 Od: 2014-7-11
Ilość edycji wpisu: 1 | Witam. Z wielką przyjemnością dosiadam się do tak zastawionego stołu. Niedziela dniem słodyczowym, więc nie będę sobie żałować.
Wszystkim naszym i gościnnie bywającym Basiom, Barbarom życzę wszystkiego, co im się tylko marzy.
Pati, nie martw się przedświątecznie. Też jestem raczej na etapie planowania...Damy radę, zawsze dawałyśmy...Z różnym skutkiem, ale święta były zawsze. Najważniejsza atmosfera...
Ewo (mewo), bardzo dziękuję. Takie sprawdzone opinie bardzo cenne. Nie sądzę, żeby mój Mikołaj miał bardzo zasobny portfel...No i moje potrzeby amatorskie. Nawet Mamę G. strasznego rapusa przekonałam, że możemy usiąść z herbatką, upaskudzić całą kuchnię (moją), ale wspólnie ulepić ok. 300 pierogów (jest w tym niesamowita, a pierogi boskie)rozmawiając przy tym o wszystkim. Zazwyczaj słuchamy jej wspomnień...Na malowanie pierniczków też się już ochoczo zadeklarowała. To taki mój mały sukces rodzinno-zawodowy. Rodzina G. mało rodzinna, a u mnie zawsze w domu było jak na dworcu. Drzwi się nie zamykały...A do stołu dosiadały się kolejne osoby. Ciasno, raczej skromnie, ale ciepło. Inaczej nie wyobrażałam sobie domu...(G. z czasem też się naumiał, choć początkowo nie było mu łatwo). I taki staram się prowadzić. Dzisiaj wypiszę życzenia na kompostowych kartkach i to chyba najtrudniejsza część do wykonania.
Miłego dzionka. _________________ Pozdrawiam. Justyna | | | Electra | 23.12.2024 15:34:53 |
|
| | | ewulab | 04.12.2016 10:20:24 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: pd kraniec Mazowsza
Posty: 397 #2366562 Od: 2016-4-13
| Witam. U nas mróz niewielki i trochę śniegu zalega w ogrodzie. Święta są dla mnie zwyczajne, nigdy w rodzinie nie robiono zjazdów, wspólnych Wigilii itp. Zapewne dlatego, że rodzina bardzo jest rozjechana po całym kraju, a w Gdyni zamieszkał tylko mój ojciec z własną matką i siostrą, a ze strony mojej matki to właśnie ona z siostrą swojej matki. Reszta rodziny pojechała w inne rejony albo pozostała na Mazurach i Podlasiu. No i tym oto sposobem wszyscy wszystkich zapominają i żyją we własnym kręgu - rodzice i dzieci, i to wszystko. Teraz kolej na mnie, też się wyniosłam daleko, ale i tak mam tylko siostrę i matkę no i dwie córki - każda w innej części świata. Siostra moja dziwna, zamieszkała w naszym wspólnym mieszkaniu po ojcu i...............no właśnie, wyrzuciła prawie wszystkie rodzinne zdjęcia, o które ją prosiłam dwa ostatnie lata, włącznie z najcenniejszym albumem i portretami ślubnymi oraz ojca z młodości. Album był w naszej rodzinie od zawsze i tylko w nim były moje zdjęcia z dzieciństwa oraz zdjęcia brata przed okropnym wypadkiem. Nie wiem jak można wyrzucać historię swojej rodziny, jest to dla mnie nie do przetrawienia. Niczego z tego mieszkania nie chciałam - tylko zdjęcia i album. No może jeszcze znajdzie - ma szukać, a nuż przynajmniej album się uratował. Pamiętam, że babka moja, czyli matka ojca wcale nie była rodzinna, za to była wygodna i zajmowała się zawsze swoją osobą. Przyjeżdżało się do niej raz na pół roku bo ona nie potrzebowała nas - wnuków. Żyła w sterylnym mieszkanku i tak jej było dobrze. No nie wiem - może Ci ludzie rodem z Podlasia są tacy dziwni, a może to tylko moja rodzina jest taka nierodzinna i izolująca się. Druga babcia była daleko na Mazurach, była serdeczniejsza, ale daleko. W każdym razie my Wigilię i święta spędzamy prawie zawsze sami - sporadycznie jedziemy 700 km do rodziców M. - raz na kilka lat. Dla M. robię po trochu świątecznych różności, sama mogę jeść cały świąteczny czas sałatkę z ziemniaczków :-). No i tak to wygląda - kiepsko, prawda? _________________ Pozdrawiam, Ewa. | | | Barabella | 04.12.2016 10:35:53 |
Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Łódź
Posty: 7417 #2366571 Od: 2014-7-11
| Pat ja nawet tego linku nie otwieram..... wyjątkowo na tę muzykę mnie trzęsie z obrzydzenia....
_________________ Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.3 Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.2 Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.1 | | | survivor26 | 04.12.2016 10:47:22 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: między DLW a DBL :)
Posty: 9453 #2366576 Od: 2014-7-11
| ewulab pisze:
No i tak to wygląda - kiepsko, prawda?
Bez przesady, teraz jesteś Ty i od Ciebie zależy, jak będą Święta wyglądać - przy czym wcale nie muszą być super rodzinne na 50 osób, ale powinny być takie, żeby Tobie pasowały.
Mi się marzą wielkie rodzinne Święta, zawsze w dzieciństwie takie były, chociaż z punktu widzenia dorosłych bajkowe nie były, bo moja mama i jej siostry za sobą nie przepadają, więc święta zawsze były okazją do wzajemnego dowalania sobie - a mimo to spotykały się razem. Natomiast ja i moje siostry kochamy się nad życie, a spotykać przy wigilijnym stole nie możemy - ot taki paradoks Bardzo bym chciała, żeby jeszcze póki dzieci nie dorosły takie wspólne święta się zdarzyły... _________________ Pat - nieustająca wiejska eksperymentatorka :) Wiejski eksperyment 1 Wiejski eksperyment 2 | | | klarysa | 04.12.2016 11:04:09 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Moje Głębokie Kaszuby
Posty: 1593 #2366592 Od: 2014-7-11
| Ewo, Pati ma rację...Najpiękniejsze świętowanie takie jakie nam pasuje i jakie na dany moment możemy mieć... Jedni robią, inni mają... Rodzinny album ważny, życzę i trzymam kciuki, by siostra znalazła i oddała w Twoje ręce i serce.
Tak sobie myślę, że może dogadam się z rodzinką i zrobię dla Rodziców książkę foto jako symboliczny upominek pod choinkę...Gdy byliśmy mali, mama uzupełniała album, teraz ja jestem rodzinnym fotografem i część fotek niestety tylko wersji elektronicznej i Rodzice nie maja do nich dostępu...
Pati, najważniejsze, że macie siebie...Chwilowo na odległość, ale przecież w dzisiejszych czasach jest tyle możliwości kontaktu...Wiem, łatwo mi mówić, mam wszystkich najbliższych w zasięgu 2km... _________________ Pozdrawiam. Justyna | | | mariaewa | 04.12.2016 11:14:01 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Między S a K .
Posty: 2874 #2366595 Od: 2015-12-7
| Witajcie bladym świtem !
A kto spał dziś do 10 ? A fileciasz, jak napisała pewna pani w rubryce " zawód ". Ale gdy się do 3 pruło ryby a potem sprzątało, a potem myło i wietrzyło _ to się należy.
Rodzina. Niby wszystko wiemy, spotykamy się, rozmawiamy, uczestniczymy, jesteśmy świadkami , ale... istnieją WIELKIE TAJEMNICE. Głęboko chowane, duszone w sobie, raniące , krwawiące przez całe lata. Czasami wiedzą tylko bohaterowie zdarzeń. Wierzcie mi, bo przez lata wchodziłam głęboko w życie rodzin. W mojej rodzinie też były czy są jeszcze , takie W.T. Rzutowały na życie zainteresowanych i ich niczemu nie winne dzieci. Moja ciotka Danusia nie rozmawiała z moją Mamą nigdy. Nie bywały razem w tym samym czasie w tych samych miejscach . Jeśli musiały, siedziały daleko od siebie i zachowywały sie jak obce sobie osoby.
Zeby nie zanudzać. Do ciotki Danki przychodziła w zaloty " partia, że ho ho ". Po długich konkurach, dziadek zasugerował, że żle jest widziane, by kawaler bywał i bywał i ... nic. Po kilku dniach kawaler przyszedł się zadeklarować. Wszyscy siedzieli przy stole, czekając. Wszedł, przwitał się, poprosił dziadka o rękę córki , podszedł do stołu i położył pierścionek przed... moją Mamą.
Mama wyszła za mąż za innego, kawaler ożenił się póżniej z inną , ciotka też wyszła za mąż. Nigdy nie pogodziła się z tamtym upokorzeniem, winą obarczyła siostrę. O historii dowiedziałam się w dniu pogrzebu ciotki, mama płakała, że zmarnowały tyle lat przez jedną , głupią historię.
Drugą W.T. odkryłyśmy z siostrą , mająć już po 40- ce. Porządkowałyśmy strych w domu po ciotce Adzie. Dom pozostawiła siostrze. Po co czytałyśmy listy ? Dlaczego ciotka ich nie zniszczyła ? Miała czas i możliwości. Ona chciała, by W.T. została odkryta. Wiemy już, dlaczego siostra choruje mimo iż w naszej rodzinie nikt poza nią nie odziedziczył takowej choroby.
Jest więc różnie. Nie sugeruję, że w Waszych rodzinach istnieją mroczne tajemnice. Ale bywają i zmieniają życie na zawsze.
_________________ Zapraszam odważnych mariaewa. | | | mariaewa | 04.12.2016 11:18:28 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Między S a K .
Posty: 2874 #2366600 Od: 2015-12-7
| Nie chciałam łączyć w jednym wątku. Basie, Basieńki, Barbary , dobrych dni, kwitnących ogrodów, zdrowia, miłości i zasobnego portfela !
Oddzielne życzenia dla basiek z przydomowego lasu Bei.
_________________ Zapraszam odważnych mariaewa. | | | Syringa | 04.12.2016 11:24:01 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 3621 #2366603 Od: 2014-7-11
| survivor26 pisze: Apropos Barbórki, w ramach konsensusu małżeńskiego raz na dwa tygodnie R. ma prawo do pielęgnowania swoich gustów muzycznych i oglądania ulubionej stacji, a tam z rana taka oto piosenka dla Baś leciała:
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
Celowo wstawiam link do strony, nie YouTube, żeby Wam się samo znienacka nie otworzyło, bo osoby nieobyte z tym gatunkiem muzycznym może zabić
O, jesssu! Faktycznie może zabić
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
Serio?! R. takie rzeczy?? W życiu bym nie zgadła Taki refleksyjny facet... No, ale jak widać jedno z drugim nie musi iść w parze, tzn. typ refleksyjności w ogóle z typem "refleksyjności" muzyki Właczyłam, bo ja tam lubie wyzwania, ale po 30 sek. wymiękłam, zreszta własny śmiech mnie zabił (Sorry, niech R. nie bierze tego do siebie! Absolutnie! Ja mam luz, jak coś komuś krzywdy nie robi, to moja tolerancja nie zna granic. Choć dalej twierdzę, że tańczyć sie przy tym nie da a skoro sluchac też nie, to... ) | | | survivor26 | 04.12.2016 11:28:36 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: między DLW a DBL :)
Posty: 9453 #2366604 Od: 2014-7-11
| Mesiu, oczywiście, że są, część naszych znam, część wydawało mi się, że znam, po czym po latach okazywało się, że chodziło o coś zupełnie innego, niemniej uważam, że nie zapominając o historii rodziny, powinna ona służyć przestrodze i możliwości zrozumienia innych członków rodziny, ale nie powinna ważyć na naszym życiu - zawsze, w każdej chwili i w każdym pokoleniu jest czas, by ew. 'fatum' odmienić - to mi właśnie powiedziała Twoja koleżanka po fachu, gdy przy jej pomocy odkryłam źródło choroby moich dzieci. I godząc się z tym, że ją im przekazałam, jednocześnie aktywnie działam, zeby uderzyła w nie jak najmniej i daj boże, na tym pokoleniu się zakończyła. Czasem też z historii rodzinnych można wynieść naukę i nie powtórzyć błędów - aczkolwiek, jak również historie pokazują, bywa że te same błędy są powielane mimo najszczerszych chęci powielaczy, żeby ich nie powtórzyć. Czyli mimo wszystko, nasze życie jest osobne i niepowtarzalne i nawet, jeśli zdaje się, że kształtuje je los i obciążenia z przeszłości, to jednak zawsze, nawet w najgorszej sytuacji, to od nas zależy, w którym kierunku pobiegnie (jak w tych zagadkach logicznych, gdzie na każdym kolejnym etapie są dwie drogi do wyboru). _________________ Pat - nieustająca wiejska eksperymentatorka :) Wiejski eksperyment 1 Wiejski eksperyment 2 | | | survivor26 | 04.12.2016 11:30:24 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: między DLW a DBL :)
Posty: 9453 #2366605 Od: 2014-7-11
Ilość edycji wpisu: 1 | Bea, R. to tak na poły sentyment z młodości (no ze wsi jest i tego się nie wstydzi), a po części z zainteresowań socjologicznych - on potrafi to oglądać i snuć w trakcie radosnego 'umpa, umpa" zaawansowany wywód przyczynowo-skutkowy na temat podłoża, genezy i możliwych trendów rozwoju kultury masowej
Dobra, zmykam szybko podłogę robić i prezenty pakować, bo dzieci co prawda pojechały, ale moja szalona dorosła siostrzenica właśnie zadzwoniła, że za parę godzin zamierza u mnie być - ech, młodość, kiedy człowiek podejmuje decyzję pod wpływem impulsu i natychmiast ją realizuje _________________ Pat - nieustająca wiejska eksperymentatorka :) Wiejski eksperyment 1 Wiejski eksperyment 2 | | | Syringa | 04.12.2016 11:43:11 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 3621 #2366615 Od: 2014-7-11
| survivor26 pisze: Bea, R. to tak na poły sentyment z młodości (no ze wsi jest i tego się nie wstydzi), a po części z zainteresowań socjologicznych - on potrafi to oglądać i snuć w trakcie radosnego 'umpa, umpa" zaawansowany wywód przyczynowo-skutkowy na temat podłoża, genezy i możliwych trendów rozwoju kultury masowej
A to wiele wyjaśnia
Tajemnice? Oj, dawajcie tu je szybko, ja zaraz sobie zapiszę jako inspiracje do przyszłych pisanych opowieści!!
No tak, dawniej "Haniebne" zaręczyny czy owoc namiętności pozamałżeńskiej to były hiciory romansowe, dziś to nikogo nie ruszy, bo czsy pod tym względem inne (moim zdaniem na szczęście dla nas! ) ale jako punkt wyjścia do innej historii to i owszem
Wiewiórki pozdrowię!
| | | Electra | 23.12.2024 15:34:53 |
|
| | | Barabella | 04.12.2016 11:44:49 |
Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Łódź
Posty: 7417 #2366618 Od: 2014-7-11
| Ja z racji święta, dałam się zamknąć dziś w pokoju z komputerem....., a mąż ostatnie szlify w maseczce robi.... Później, jak wstępnie zbierze ten pył gipsowy odkurzaczem, to będziemy myć i pucować do malowania. Wczoraj byłam zamknięta na większej powierzchni... przed tv, to odwaliłam przez kilka godzin solidną porcję prasowania, prania itd..... Jeszcze takich imienin nie miałam.... ale czego się nie robi, by usiąść w godnych warunkach przy wigilijnym stole..... _________________ Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.3 Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.2 Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.1 | | | mariaewa | 04.12.2016 11:49:35 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Między S a K .
Posty: 2874 #2366620 Od: 2015-12-7
| Docieranie do rodzinnych tajemnic było najgorszą częścią mojej pracy. Zawodowo, przebicie się przez szambo, by znależć to na dnie, sprawiało satysfakcje i oświetlało drogę. Jako przeżycie samo w sobie, oblepiało mułem na wiele dni. Zawsze juz będę patrzeć na ludzi inaczej. Zawsze będę łączyć pewne zachowania czy sytuacje pod kątem uwikłań rodzinnych czy środowiskowych. Pewnie, że mamy wyjścia. Ale nie każdy decyduje się kupić plan miasta lub spytac o drogę. Niektórzy chodzą w kółko i nigdy nie wyjdą ze swoistego ronda. _________________ Zapraszam odważnych mariaewa. | | | ewulab | 04.12.2016 11:57:48 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: pd kraniec Mazowsza
Posty: 397 #2366622 Od: 2016-4-13
| Mariaewa, w naszej rodzinie też są tajemnice i powoli je odkrywam szukając przodków. Oj dowiedziałam się o kilku historiach od mamy, która dopiero pytana dociekliwie przypominała sobie różne wydarzenia i co jakiś czas mi je przytacza przez telefon. Największa tajemnica do odkrycia ciągle na mnie czeka - szukam ojca dzieci mojej prababki (babki mojej matki). Prababka miała sześcioro dzieci jako niezamężna. Mieli gospodarstwo, żyło im się raczej dobrze. Jakim cudem na początku XX wieku kobieta z dziećmi tak całkiem dobrze żyła? Wiem, że ojciec dzieci nie mógł się z prababka ożenić - taka wersja do mnie dotarła. Czy był z nią spokrewniony i dlatego? No nic, drążę, szukam, dociekam. Po świętach wybieram się do Białej Piskiej i może czegoś się dowiem od najstarszych ludzi z rodziny. A co do Świąt, to rzeczywiście mi takie pasują, bez wariactwa, bez tłumów i udawanego zadowolenia. Właśnie przedyskutowałam z M. co mu tam upichcić z tej okazji. _________________ Pozdrawiam, Ewa. | | | survivor26 | 04.12.2016 11:59:11 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: między DLW a DBL :)
Posty: 9453 #2366624 Od: 2014-7-11
| mariaewa pisze:
Docieranie do rodzinnych tajemnic było najgorszą częścią mojej pracy. Zawodowo, przebicie się przez szambo, by znależć to na dnie, sprawiało satysfakcje i oświetlało drogę. Jako przeżycie samo w sobie, oblepiało mułem na wiele dni. Zawsze juz będę patrzeć na ludzi inaczej. Zawsze będę łączyć pewne zachowania czy sytuacje pod kątem uwikłań rodzinnych czy środowiskowych. Pewnie, że mamy wyjścia. Ale nie każdy decyduje się kupić plan miasta lub spytac o drogę. Niektórzy chodzą w kółko i nigdy nie wyjdą ze swoistego ronda.
No i po to potrzebni są lekarze z Twojej branży - do tej pory jestem w szoku, jak szybko 'moja' pani doktor spod informacji maskujących wydobyła te właściwe - kiedyś Ci to opowiem na żywo, teraz tylko napiszę, że wyszła od oryginalnego imienia córki starszej
Bea, służę uprzejmie historiami - ale też na żywo, bo ich bohaterowie niektórzy jeszcze żyją, a ja jednak mam nadzieję na choć malutki spadeczek... _________________ Pat - nieustająca wiejska eksperymentatorka :) Wiejski eksperyment 1 Wiejski eksperyment 2 | | | Syringa | 04.12.2016 12:08:17 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 3621 #2366625 Od: 2014-7-11
| mariaewa pisze:
Docieranie do rodzinnych tajemnic było najgorszą częścią mojej pracy. Zawodowo, przebicie się przez szambo, by znależć to na dnie, sprawiało satysfakcje i oświetlało drogę. Jako przeżycie samo w sobie, oblepiało mułem na wiele dni. Zawsze juz będę patrzeć na ludzi inaczej. Zawsze będę łączyć pewne zachowania czy sytuacje pod kątem uwikłań rodzinnych czy środowiskowych. ...
Właśnie, dlatego kiedys mówiłam, że podziwiam psychiatrów i psychologów klinicznych, bo ta praca wymaga twardzielstwa psychicznego.
Ja oczywiście też niejako specjalizuję się w rozumieniu człowieka w możliwie najszerszy i możliwie najgłębszy sposób i także to niesie ze soba pewien ciężar, ale to jednak coś innego. Poza tym ja mam inna rolę, rolę "opowiadacza" plemiennego, którego opowieść ma pokazać temat, zgłębić i pozwolić znaleźć ścieżke wyjścia na poziomie metaforycznym. Dzieki temu sama mam szanse doznać również tego metaforycznego oczyszczenia (sztuka jest terapeutyczna także dla samego autora, ale to wcale nie znaczy, że problemy poruszane przez niego to koniecznie jego osobiste problemy, może tak być, ale nie musi, im bardziej profesjonalne podejście, tym mniej osobiste problemy autor porusza, to istotna uwaga, bo niektórzy psychologowie mitologizuja literature, twierdząc, że wszystko, co napisano, to osobiste spowiedzi autorow, to podejście dośc naiwne oczywiście) . Psychiatra siedzi w samym środku realnego problemu. No, może podsuwać różne metaforyczne pomoce, jak np. literatura, bo moc terapeutyczna sztuki jest wielka, pod warunkiem, że to mozliwe w konkretnym przypadku - ale on sam stoi wobec realnego problemu realnego człowieka i ...w realnym bagnie niejednokrotnie. Dlatego uważam, że ten zawód wymaga siły i podziwiam to. (Publiczność bije brawo, mówczyni kłania sie nieśmialo i wycofuje do kuchni po herbatę )
| | | mariaewa | 04.12.2016 12:08:27 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Między S a K .
Posty: 2874 #2366626 Od: 2015-12-7
| Bea, no to historia ciotki Melanii, siostry mojego Ojca. Miała 9 lat, gdy wybuchła wojna. 10 lat, gdy pewnego dnia zabrali ją niemieccy żołnierze. Wróciła i nikt nigdy nie zapytał, co przeżyła. Ona też nie powiedziała. Była inna. Wydano ja za mąż, gdy miała 20 lat. Całe życie porzucała kolejnych mężów, wyemigrowała do Anglii, potem do Australii. Zawsze z kimś i zawsze sama. Bezdzietna.
Pisałysmy wczoraj o kobietach z naszych rodzin. Nie ma we mnie oczu ciotki Ady, nosa ciotki Danki, ust ciotki Melanii. Jest we mnie gwałt ciotki Melanii, żal ciotki Danki i śmierć z miłości ciotki Ady.
Ponieważ wielokrotnie rozmawiałyśmy o naszych poglądach na temat wiary, religii, czasem w sposób zawoalowany, czasem zdecydowanie zadeklarowany, dziwne może być to przygotowywanie świąt. To pierniczenie i gwiazdorzenie.
Dla mnie święta to jak wywoływanie duchów. Czas na rozmowy z tymi, z którymi nie zdążyłam porozmawiać z pozycji kobiety dorosłej i dojrzałej.
Te karpie, pierniczki, barszczyki, prezenty, to tylko dekoracja, w której trwać będzie mój prywatny spektakl przy zamkniętych drzwiach.
Ale to tylko mój odbiór tych dni.
_________________ Zapraszam odważnych mariaewa. | | | mariaewa | 04.12.2016 12:20:18 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Między S a K .
Posty: 2874 #2366631 Od: 2015-12-7
| Ewulab, mnie przychodzi do głowy jedna wersja. Wielkie rody nie pozwalały sobie na małżeństwa z miłości. Zatem żyły ile musiały, by spłodzić potomków, jak najwiecej, by rosnąć w siłę koligacji. A gdzieś tam serce wyrywało się do innej kobiety. Zabezpieczenie materialne świadczyło o trosce i miłości. Były to też czasy zaborów. Może był znienawidzonym , właśnie " zaborcą ". Kto wie. Ale szukanie korzeni pozwala nam wiele zrozumieć z naszego życia. Bo to, co słyszymy od bliskich , nie zawsze jest prawdą obiektywną, jest tylko ich subiektywną wersją prawdy.
Jeżeli nie chcę zginąć śmiercią gwałtowną, muszę porzucić to zacne grono i udać się w stronę kuchni. _________________ Zapraszam odważnych mariaewa. | | | mariaewa | 04.12.2016 12:43:31 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Między S a K .
Posty: 2874 #2366637 Od: 2015-12-7
Ilość edycji wpisu: 1 | Bea, biję Ci brawo i powiem tylko, że stolarza uczą, jak prawidłowo przyciąć deskę, malarza { pokojowego }, jak dobrać podkład i farbę. To tylko wyuczona wiedza, niezwykle częsta powtarzalność przyczyn i zdarzeń. Potem już doświadczenie, by spod kupy szmat wyciągnąć na światło dzienne jedną skarpetkę, która zapomniana, raniła stopę , każąc kuleć i broczyć krwią. Ale jest jeszcze coś. Intuicja i przenikliwość, której nie nauczy się w żadnej szkole. Jedni to mają inni nie. Jak w każdym zawodzie. _________________ Zapraszam odważnych mariaewa. | | | ewulab | 04.12.2016 13:08:55 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: pd kraniec Mazowsza
Posty: 397 #2366645 Od: 2016-4-13
Ilość edycji wpisu: 1 | Mariaewa, no różnie mogło być. Rodzina mieszkała tuż przy granicy Prus Wschodnich. W czasie wojny moja babcia i jej siostra były zmuszone do pracy u Prusaków w gospodarstwie. Przechodziły tylko przez rzekę Wincentę i już były w Prusach. Najlepsze jest to, że nawet moja matka nie wiedziała, że jej babka była panną. Nikt nigdy nic nie mówił o pradziadku, a po wojnie rodzeństwo wpisało sobie jako ojca - Jana. Dopiero jak w parafii Lachowo obejrzałam księgi z 1915-1926, to dotarłam do prawdy o prababce. Moja matka np. nigdy nie poznała ojca bo temu zabroniono ożenku z babcią. Rodzina dziadka była z tych bogatszych urzędników. Dopiero rok temu pojechałam do Kumielska i odnalazłam grób dziadka i tam było jego zdjęcie. Dotarłam też do osoby w okolicy dziewięćdziesiątki, która pamięta tę wielką miłość mojej babki i dziadka. Nic to, historia jest warta uwagi i szukam uparcie, jestem skłonna zrobić sobie nawet badania DNA w tym kierunku, jeśli trafię na jakiś sensowny trop. _________________ Pozdrawiam, Ewa. | | | Electra | 23.12.2024 15:34:54 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|