Przydomowa hodowla drobiuZ naszych doświadczeń |  |
| | Ryszan | 30.12.2014 20:56:24 | 

Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Łódź
Posty: 3462 #2011754 Od: 2014-7-19
| No to cierpliwie poczekam. _________________ Ania Moja działka | | | Electra | 12.03.2025 15:30:59 | 
 |
| | | zuzanna2418 | 30.12.2014 22:28:08 | 

Grupa: Administrator 
Lokalizacja:: Wawa/lubelskie
Posty: 6009 #2011837 Od: 2014-7-11
| Małgoś, ja też czytam wszystko uważnie. Takie doświadczenia hodowczyni przydomowego drobiu są bezcenne. _________________ Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :) pomoc dla schroniska In Vino Veritas UŚMIECHNIJ SIĘ | | | Urazka | 30.12.2014 22:59:37 | 
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wieś 20 km od Wrocławia
Posty: 2952 #2011863 Od: 2014-8-9
Ilość edycji wpisu: 1 | Małgosiu kurki mają taki wybieg jakby były w ekskluzywnym spa i jeszcze na dodatek mają przepiękne widoki za płotem. Niestety nie jestem miłośniczką hodowli drobiu, która źle mi się kojarzy jeszcze z dzieciństwa co nie znaczy, że nie umiem docenić urody Twoich kurek, obszerności kurnika i wybiegu i smaku jajek, które M. przywozi od zaprzyjaźnionej wielbicielki tych ptaszków. Jestem zauroczona firanką, która zrobiłaś dla podkreślenia wyglądu kurnika. Cóż, muszę stwierdzić ze smutkiem, że nie mam tak pięknej firanki jak Twoje kurki! Ps. jakie menu! _________________ pozdrawiam, Janina | | | lora | 30.12.2014 23:20:41 | 

Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Lubelskie
Posty: 4997 #2011874 Od: 2014-7-11
| Małgoś ja nie tylko oglądam kurki ale i czytam pisz , pisz  _________________
Świat moich marzeń
Świat moich marzeń 2 | | | MaGorzatka | 05.01.2015 18:47:19 | 

Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #2016016 Od: 2014-7-13
| No to teraz zapowiadam mrożącą krew w żyłach opowieść ilustrowaną w odcinkach o tym, jak się po raz pierwszy dochowałam kurcząt... _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | MaGorzatka | 05.01.2015 19:36:04 | 

Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #2016056 Od: 2014-7-13
Ilość edycji wpisu: 3 | Kurniczek był gotowy, pomalowany wewnątrz i umeblowany drabinami i żerdziami. Starczyło mi też impregnatu na wykończenie niektórych zewnętrznych elementów, w okienku wisiała firaneczka, a na ścianie deska i nożyk do siekania na miejscu pokrzyw i krwawnika.




Można było pomyśleć o dzieciach i na szczęście jedna z kurek też była takiego zdania. Jakoś po 20 maja 2013 zaczęła wydawać inne niż do tej pory odgłosy (takie "klikające"), a nazywa się to u kur kwokaniem lub kwoczeniem lub jeszcze jakoś inaczej, zależnie od regionu.
24 maja w piątek około szesnastej zasiadła na gnieździe, ustawionym na podłodze kurnika i na nim spędziła całą noc, co jest podobno pierwszym symptomem, że to "już". Nie wiadomo było, ile jajek ma pod sobą, wiedzieliśmy, że na pewno 4 czwartkowe, bo nie wyjmowaliśmy ich z gniazda poprzedniego dnia (specjalnie, to taka polityka prorodzinna, żeby jej zostawiać jajka, a nuż się skusi) i ileś tam piątkowych.
I siedziała tak ciurkiem do soboty około trzynastej. Wiem, bo zaglądałam do niej w tym czasie milion pincet razy. A potem wylazła i okazało się, że ma 11 jajek w tym swoim gnieździe (czwartkowe, piątkowe i jakieś sobotnie też). No i jak zlazła, to łaziła do wieczora i wróciła do kurnika dopiero na noc, z innymi kurami, ale... znów na gniazdo! A ja w tym czasie dołożyłam jej 2 jajka z górnego gniazda i wieczorem siadła już na trzynastu.
Taka długa przerwa upewniła nas jednak, że to jeszcze nie prawdziwe wysiadywanie, bo kwoczka powinna schodzić z gniazda na jedzenie, picie i kupkę najwyżej na pół godziny, żeby jajka się nie wychłodziły.
Grzecznie przesiedziała całą niedzielę, a my zrobiliśmy jej w tym czasie dodatkową ściankę, oddzielająca ją od innych kur, żeby miała spokój i intymny nastrój i trochę przemeblowaliśmy w kurniku.

W poniedziałek kwoczka zeszła z gniazda z samego rana i jak przez 55 minut nie wróciła, to wyszłam z siebie, zabrałam jej prawie wszystkie jajka i zostawiłam tylko 4. Okazało się przy tym, że z 13 jak zrobiło się 15, bo koleżanki jej jeszcze 2 doniosły.
Po naukach pobranych na forum kurzym postanowiłam na razie podłożyć jej 5 specjalnie kupionych sklepowych jaj z pieczątkami i poczekać, aż jej minie chwiejność emocjonalna i rozsiedzi się porządnie. No i łatwo będzie odróżnić codziennie świeżo znoszone jajka i odkładać je do czasu, aż będą naprawdę potrzebne. Bez problemu takie jajka mogą czekać 2-3 tygodnie, przy spełnieniu pewnych warunków. Otóż, powinny być w tym czasie przechowywane w lodówce, ustawione szerszym końcem do góry w tekturowej wytłoczce i codziennie obracane o 90 stopni. Tak robiłam – każdego dnia wyjmowałam wytłoczkę, przechylałam ją w prawo, w lewo i odkładałam znów do lodówki. Takie kołysanie ma podobno zapobiec przyklejeniu się zawartości jajka do błonki wewnątrz skorupki. _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | MaGorzatka | 05.01.2015 20:21:37 | 

Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #2016092 Od: 2014-7-13
Ilość edycji wpisu: 4 | 6 czerwca jedną trzecią kurzej ciąży mamy już za sobą. Kwoczka siedzi, jak przyklejona, codziennie zsadzamy ją z gniazda, przy czym udaję się ją nawet pogłaskać, co jest zupełnie nieprawdopodobne w przypadku zielononóżek.
Kwoczka zdjęta z gniazda ma nóżki zdrętwiałe od siedzenia w bezruchu, fryzurę napuszoną. Szybko je, szybko pije, robi monstrualnie wielką kupę i galopem biegnie wykąpać się w piasku. Wszystko razem zajmuje jej nie więcej niż dwadzieścia minut i cały czas przy tym głośno gada i marudzi. Jak przestaję ją słyszeć, to znaczy, że już wróciła na jajka. Wszystkie kury ustępują jej z drogi, przepuszczają do jedzenia i piaskowego kąpieliska, nie przeszkadzają.
Ja w tym czasie szybko lustruję i liczę jajka, sprawdzam, czy koleżanki nie doniosły. Policzyć i powybierać te nowe jest łatwo, bo jajka lęgowe pozaznaczaliśmy kredką w taką ładną krateczkę. To też nauki z kurzego forum – nie mazakiem, bo chemikalia mogą przeniknąć do wnętrza jaja i zaszkodzić zarodkom, nie długopisem, bo ostra końcówka podrapie skorupkę, do której mogą wtedy przeniknąć zarazki i j.w.
 _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | MaGorzatka | 05.01.2015 20:56:15 | 

Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #2016107 Od: 2014-7-13
| Wkrótce nasza dzielna kwoczka dostała siatkową ściankę, odgradzającą gniazdo, żeby jednak koleżanki nie donosiły jej jajek. Dowiedziałam się bowiem na forum kurzym, że można w ten sposób stracić wiele jaj lęgowych i rzeczywiście, jedno już musiałam odłożyć, bo było pęknięte. Okazuje się, że podczas wysiadywania zmienia się stopień mineralizacji skorupki, żeby maluchom łatwo było się przez nią przebić, kiedy nadejdzie czas i tylko kwoczka umie siadać umiejętnie na takich delikatnych jajeczkach.
W prześwietlonych jajkach widać wyraźnie sporą komorę powietrzną w szerszym końcu, we wszystkich jajkach jednakową, czyli wszystkie są zapłodnione. Termin wykluwania się kurczątek mamy na 20-21 czerwca.
Codziennie późnym popołudniem zdejmuję kwoczkę z gniazda, trochę pogłaszczę, poczochram po policzkach, a następnie wypycham ją na zewnątrz kurnika, bo inaczej stałaby na tym progu w nieskończoność.


Aż wreszcie słychać ćwierkanie przez skorupki, a następnego dnia...
 _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | MaGorzatka | 05.01.2015 21:19:47 | 

Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #2016118 Od: 2014-7-13
| 20 czerwca przez cały dzień przychodziły na świat kurczątka. Z jedenastu wysiadywanych jajeczek wykluło się 10 piskląt, w ostatnim jajeczku pisklę było martwe. Jak na taki zupełny debiut, to całkiem nieźle. Byłam dumna z moich zielononóżek - kogutka, który dopiero co dostał imię (Antonio) i pięciu kurek, od których były zbierane jajka do wylęgu. A na największe uznanie zasłużyła kwoczka, która w dniu wylęgu już się nie dała ściągnąć na jedzenie i czynności toaletowe, bo nie chciała opuścić swoich dzieci - zdjęta z gniazda natychmiast wróciła i karmiłam ją, podstawiając żarcie pod dziób. Była bardzo głodna i jadła łapczywie, ale z gniazda zejść nie chciała.
Tak wyglądało pierwsze, mokre jeszcze pisklę.

A po wyschnięciu...




Począwszy od drugiego dnia życia piskląt dostawały one do jedzenia specjalnie przygotowaną karmę. Była to mieszanka-baza startowa (kasza kukurydziana, kasza manna, drobniutka kasza jęczmienna, pokruszone płatki owsiane, bułka tarta i kawa zbożowa), do której dodawałam siekaną drobniuteńko pokrzywę i krwawnik. _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | Ryszan | 05.01.2015 21:42:21 | 

Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Łódź
Posty: 3462 #2016131 Od: 2014-7-19
Ilość edycji wpisu: 2 | Małgosiu ale fajna opowieść ilustrowana zdjęciami.Pisklęta ładniutkie.Z przyjemnoscią przeczytałam.Czekam na d.c.n. _________________ Ania Moja działka | | | mago13 | 05.01.2015 21:51:43 | 
Grupa: Użytkownik
Posty: 92 #2016138 Od: 2014-7-30
| Też czytałam z zainteresowaniem, choć kurek nie będę hodować. Dziś już chyba nie będzie następnego odcinka.  _________________ Gosia | | | Electra | 12.03.2025 15:30:59 | 
 |
| | | Ryszan | 05.01.2015 21:57:26 | 

Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Łódź
Posty: 3462 #2016142 Od: 2014-7-19
Ilość edycji wpisu: 1 | Ja też nie będę hodować,ale czytać o kurkach lubię.Gosiu dzisiaj chyba następnego juz nie będzie ,cierpliwie poczekam. _________________ Ania Moja działka | | | Jo37 | 05.01.2015 22:15:25 | 
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Warszawa i nie tylko
Posty: 1379 #2016155 Od: 2014-7-11
| I ja czekam. Bardzo fajnie piszesz. _________________ Pozdrawiam, Joanna
| | | Lusia | 06.01.2015 07:32:36 | 

Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wybrzeże
Posty: 652 #2016349 Od: 2014-9-29
| I ja zajrzałam do kurnika i byłam przy wykluwaniu się Twoich zielononóżek. Jaka ciekawa ilustrowana bogato opowieść o narodzinach kurek. _________________ Pozdrawiam Lucyna fotobajanie utkałam działka na sprzedaż | | | MaGorzatka | 06.01.2015 10:15:56 | 

Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #2016443 Od: 2014-7-13
Ilość edycji wpisu: 1 | Dziękuję i zapraszam na ciąg dalszy!
W dwa dni musiał powstać cud inżynierii kurnikowej, czyli woliera dla piskląt, przylegająca do tej ściany kurnika, w której są małe drzwiczki. Woliera miała furtkę dla nas czyli dla obsługi, a od góry zabezpieczona była przed kotami, a głównie przed Zuzią, która z upodobaniem straszyła kury i baliśmy się, że zechce się poczęstować małym kurczaczkiem.



Pozostałe kury nadal wchodziły i wychodziły dużymi drzwiami, ale przyzwyczaiły się już do tego przez te trzy tygodnie, kiedy kwoczka siedziała na jajkach. Na tym etapie kurnik wewnątrz też był przedzielony, żeby dorosłe kury nie spotykały się z maluszkami.
Pierwszy dzień życia małe spędziły z mamą w kurniku, ale drugiego już około jedenastej szusowały po wybiegu i spędziły tam cały dzień.


Nie widziałam, jak wychodziły, ale jakoś dały sobie radę. Problem był z powrotem, bo nie mogły pojąć tego wchodzenia po pochylni, chociaż kwoczka pokazywała im to wciąż i wciąż od nowa. Wreszcie, biedna, zrezygnowała i przysiadła na ziemi, a one wszystkie wlazły pod nią, jakby miały spać tam całą noc. R. poszedł i udzielił pierwszej pomocy, czyli powkładał je po kolei przez drzwiczki i sama się dziwię, jak mu się udało złapać te małe warchlaczki, bo śmigały, jakby nie poruszały się na nóżkach, tylko miały kółka, a w dupkach silniczki.
Przez cały ten dzień pobierały pierwsze nauki: wyszukiwania pokarmu, kąpieli w piasku, rozbiegania się na wszystkie strony i ponownej zbiórki przy mamie. Ona wszystko im pokazywała, a one naśladowały pilnie. Przeżyły też próbny alarm przeciwkotowy - zamarły wtedy w bezruchu i stały tak długą chwilę, razem z kwoczką.


Urządziliśmy im stołówkę na desce - woda w miseczce obciążona była kamieniem, żeby nie właziły do środka. I tak trzeba było ją co chwila wymieniać, bo miseczka płyciutka, żeby się nie utopiły, więc woda szybko się brudziła i nagrzewała w upale. A na litr wody dostawały 1 vibovit. A w jakim wieku jest dziecko? - zapytała pani w aptece, widząc moje rozterki podczas zakupów  _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | lora | 06.01.2015 10:44:13 | 

Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Lubelskie
Posty: 4997 #2016466 Od: 2014-7-11
| Ojej jaka fajna powstała opowieść o kurkach ...uśmiechnęłam się _________________
Świat moich marzeń
Świat moich marzeń 2 | | | MaGorzatka | 06.01.2015 10:58:50 | 

Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #2016481 Od: 2014-7-13
Ilość edycji wpisu: 3 | Misiu - ja się też uśmiecham do Ciebie i dziękuję!
Tak wyglądały kurczaczki na początku lipca.



Były coraz większe, ale jeszcze wciąż mieściły się pod skrzydłami mamy

Wreszcie przyszedł czas na pierwsze wyjście poza wolierkę, na znany już, ale wciąż dotychczas niedostępny wybieg.


Jeść dostawały wciąż w wolierce, żeby inne kurki im nie przeszkadzały.


Starsze zazdrośnie obserwowały przy siatce – co też te maluchy tam dostały dobrego?

Pod koniec karmienia otwieraliśmy wolierkę i wtedy następowało mieszanie się pokoleń i starsze dojadały resztki po maluchach, które lekko przestraszone uciekały znów na wybieg


Kurczaki były coraz większe i... coraz brzydsze.

Wkrótce było już widać, które są kurkami, a które kogucikami i zanim pojawiły się charakterystyczne grzebyczki można to było zauważyć, bo wybarwieniu klatki piersiowej. Kogutki mają ciemniejszą „klatę” - to też wiedza z kurzego forum.



Coraz bardziej były podobne do dorosłych kurek i zaczęły też korzystać z ogólnego karmnika.

 _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | MaGorzatka | 06.01.2015 16:37:14 | 

Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Pomorze
Posty: 3845 #2016736 Od: 2014-7-13
| I wreszcie zakończenie epopei o wylęgu zielononóżek 
Na początku sierpnia małe kurki zaczęły już nocować na grzędzie! Nieporadnie wdrapywały się po drabinie i oczywiście były przez inne kury dopuszczane tylko na niższą grzędę, bo porządek i hierarchia w kurzym stadzie są bardzo ważne. Od tego też momentu ich gniazdo straciło rację bytu, a matka przestała dzieciaki prowadzać po wybiegu. No po prostu w jednej chwili zupełnie przestała się nimi interesować. Chodziły już same i trzymały się w swoim stadku razem; wiedziały, że jak niosę żarcie do wolierki, to jest dla nich i przybiegały. Kwokę też trudno już było odróżnić od innych kurek - chyba tylko po tym, że też nocowała na dolnej grzędzie, bo po wychowaniu kurcząt spadła na dno w kurzej hierarchii i musiała teraz od nowa pracować na lepszą pozycję w stadzie.
Nie minął jeszcze tydzień, odkąd matka puściła kurczęta samopas, a powróciła już do znoszenia jaj i z kwoki znów stała się nioską. Poznałam to po tym, że tego dnia było w gnieździe tyle jaj, co kurek, a więc każda zniosła jajko. Jedno z nich miało wyraźnie ciemniejszą skorupkę (jajka zielononóżek są kredowobiałe); przypuszczam, że to było właśnie jajko tej mamuśki, pierwsze od ponad dziesięciu tygodni.
Małe natomiast coraz bardziej łobuzowały, a już istne wrzaski rozlegały się podczas układania się do snu, bo te zasrańce chciały od razu włazić na wyższą grzędę i były brutalnie wyprowadzane z błędu. Spały więc na ostatnich dwóch szczeblach drabiny, która służy do wspinania się na grzędy!

A tu... jeden dzielny kogucik wdrapał się jednak na wyższą grzędę!

Pod koniec sierpnia kurczaki prowadziły już tryb życia taki, jak reszta kurek, ale raz dziennie dostawały jeszcze specjalne jedzonko, no bo przecież wciąż rosły. Były wtedy zamykane w wolierce, do której zresztą same galopem przybiegały, jak tylko zobaczyły, że niosę im żarcie. Po posiłku układały się na słoneczku w piasku i odbywały sjestę. Dostawały wtedy jeszcze wciąż inne ziarno, niż dorosłe kury, więcej zbóż, gotowane ziemniaki, siekane gotowane jajka, twaróg, pomidory i różne warzywa i zieleninki. No i jeszcze coś z kredensu – płatki owsiane, kaszę jęczmienną, kaszę mannę, bułkę tartą, suchy ryż – dla urozmaicenia.
Te kurki, to pierwszy lęg w moim kurniku, a małe wysiedziane i wychowane zostały przez kwokę i od urodzenia nie dostawały żadnych sztucznych pokarmów, szczepionek, leków czy innych ulepszaczy. Jestem naprawdę dumna.
Tej wiosny mam zamiar powtórzyć to wszystko, ten watek będzie moją ściągą. Dobrze, ze kiedyś to wszystko zapisałam, bo dziś bym już nie była w stanie odtworzyć w pamięci takich szczegółow.
A to ja – kurza mama, wypuszczająca kurki na ogród.


Jeśli ktoś dobrnął do końca, to dziękuję i szczerze podziwiam!  _________________ Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa W moim gospodarstwie (Oaza) Róże z mojej tabelki | | | Ryszan | 06.01.2015 16:52:34 | 

Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Łódź
Posty: 3462 #2016758 Od: 2014-7-19
| Małgosiu super ,ze to wszystko spisałas i jeszcze podzieliłas sie z nami.Czytałam z zainteresowaniem jak dobrą książkę-dzieki. _________________ Ania Moja działka | | | Barabella | 06.01.2015 17:12:31 | 

Grupa: Moderator
Lokalizacja:: Łódź
Posty: 7417 #2016774 Od: 2014-7-11
| Małgoś kiedy Ty na tą emeryturę pójdziesz?! No tak, ty dopiero na studia poszłaś  _________________ Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.3 Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.2 Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.1 | | | Electra | 12.03.2025 15:30:59 | 
 |
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|