Rozmowy przy kawie (39) |
Dzień. Muszę się wygadać. Byłam wczoraj na zebraniu z panem wójtem. Były rózne sprawy nic nie wnoszące do mojego życia jako mieszkańca. I jedna wnosząca. Otóż chcą ulic. Nie,żeby dużo, jakieś trzy. Na proste pytanie , co realnie zmieni takie posunięcie wójt odpowiadał mętnie. Ludzie się podjarali, co ulica to ulica a nie wiejski numer domu. Spytałam, czy pan wójt może określić w przybliżeniu sumę, jaką mieszkaniec musi wydać na ten cel. Stwierdził , że nic. Przeczytałam ile musi wydać moja rodzina. Zmiana dokumentów, zmiana pieczątek firmowych [3 firmy, 5 pieczątek], różne ulotki, foldery, wizytówki itp, nowa tabliczka domu, czas i nerwy poświęcone na nowe umowy , zawiadamianie instytucji o zmianie adresu, bałagan, bo niektóre faktury będą przychodzić na różne adresy. Zmiany w bankach, również poza Polską itp. Określiłam lekko na 1 tysiąc złotych polskich i dużo perturbacji. Powiedziałam wrednie, że owszem, są miejsca, gdzie " płaci się za adres " ale to nie jest takie miejsce. Pan nie przewidział, że dyskusja pójdzie w tym kierunku i oklapł. Dzisiaj ciąg dalszy barowania. Aha , zacytuję jeden z punktów " ... reforma oświaty w gminie S wynikająca ze zmiany ustroju oświaty w Polsce ...". No, się wyartykułował . |