Rozmowy przy kawie (39)
Witajcie
Czytałam sobie przez "łikend" i targały mną niekiepskie emocje. Ale wiecie , ja wredna i złośliwa baba jestem więc:
Jasieńko Kochana, jakie piękniusie kwiatuszki masz, Anusiu Słodziutka, to uważaj , bo zaziębisz się na mrozie,a i kwiatuszki przymarzną, Patusiu, jesteś naprawdę super - tak dużo pracusi przy tym nowym forumku jest, Basieńko, może masz jeszcze jakieś butelczynki z wodą w domu, biedna jesteś , przytulam Cię mocniutko... I mogę tak jeszcze długo. I wiecie co? Może ma to formę jaką ma , pitolenia, ale jest to z szczerego serca, bez zawiści, wredoty, wyśmiewania czy czegokolwiek w tym guście. Może mam dość nerwów :gdy jadę z dziećmi i taranuje mnie tir z szurniętym kierowcą gadającym przez telefon, wzmacniającym siłę przekazu machaniem drugą ręką .Może mam dość kolejnego wrednego urzędola, może mam dość niesprawiedliwości jaka mnie spotyka, może mam dość gnojka bijącego moje dziecko w szkole i drugiego , który go gnoi na każdym kroku, może mam dość ... wymieniać ? Mogę też długo. Tu znajduję spokój, tu nie muszę stawiać sztandarów, udowadniać mojej niewinności, racji , walczyć o nowy porządek świata. Nie muszę. Mogę usiąść , podzielić się radością , smutkiem, troską , planami ...życiem. Bez oceniania. Ani ja Was, ani ja się nie czułam oceniana.
Zabolało. A nie powinno w tym miejscu.Tak się nie robi. Amen.

Pogodę mam pikną , rano -1 , ale słońce już mocne.
Śmiać mi się chce, bo jak nie mieliśmy lokalizacji strzelnicy, to teraz chyba 2... Ale to super, będzie dobrze.
Jutro mam spotkanie z rodzicami wspaniałego "chłopczyka " z klasy młodego , który nie rozumie, co to znaczy stosowanie przemocy. Jego rodzice również, więc, cóż , ciężko będzie...
Po zeszłym tygodniu powiem jedno, świat zwariował , a ja nie ogarniam. Ja wiem ,że mój brat jest ogromnie podatny na wpływy, wiem, że gdyby nie jego zona, to pewnie skończył by w jakiejś sekcie conajmniej. Wyrwała go z tego bagna i wywiozła z kraju 12 lat temu , dzięki temu (moim zdaniem) talibowi nie udało się a) rozwalić jego małżeństwa, b) wsadzić go do pierdla- za jego przekręty. Więc, po moim wyroku okazało się, że talib do niego wydzwania. I on odbiera telefon. Napisałam więc w formie radykalnej, że jak chce z nim utrzymywać stosunki- to niech do mnie nie pisze. Co też uczynił i nie odzywa się od roku. Dowiedziałam się ,że przyjechał , ale - nie do mnie. Oczywiście ogromne spotkanie z talibem i potem , cała równowaga psychiczna mamy poszła się paść, bo jak jej synek wciska , że ta sytuacja to jej wina? Że ona się spotyka z chłopami ? Ale czarę przelało stwierdzenie: bo to Anki wina ,że on ma sąd za psa, a co ją to obchodziło, niech by ZDECHŁ zapchlony przy tym łańcuchu ... Słuchajcie, tego nie strzymałam. Dobrze ,że do mnie nie przyjechał, bo rozumiem, że dla komfortu taliba ja mam zdechnąć wraz z dziećmi przy płocie, żebrając pańskiej łaski. Poniosło mnie.
Masz rację Bożenko, moje życie nie zależy od niego w żadnej mierze. Żyłam przez rok bez brata, czy jest mi wyznacznikiem egzystencji? Amen.

Jest mi dobrze jak jest, mam fajną rodzinę, szurnięte dzieci , pomylonego psa , no i pasującego do wszystkiego męża. Mam wszystko, co mi potrzeba. O poczucie bezpieczeństwa powalczę sobie sama.

Teraz idę powalczyć o kawę , bo rozruch wskazany bardzo .
Do kawy proponuję biszkopcik przekładany pyszniutkim kremem z mascarpone i dżemikiem domowej roboty - z truskawek.
Potem zaserwuję sałatkę warzywną .


  PRZEJDŹ NA FORUM