Rozmowy przy kawie (39)
Stara już jestem. Dużo widziałam. Ludzie się zmieniają. Przez pryzmat doświadczeń, wiedzy.
W latach 50- tych, ci, którzy nie mieli nic przed wojną , błogosławili ustrój. Bo mogli studiować, bo dostali mieszkanie, bo było przedszkole dla dzieci i praca dla kobiet. Bo nie było panów tylko równy lud. Pisze to oczywiście jako ich, nie moje poglądy. Ale to prawda. Ludzie uczyli się, mieli łazienki, opiekę lekarza.
Ci, którym odebrano ich czy nie ich dorobek, ustrój przeklinali.
Członkowie Partii nie zawsze byli karierowiczami. Większość wierzyła w jedynie słuszna drogę.
Potem zderzenie Partia - Solidarność. Ojciec i syn byli wrogami.
Kwestia wiary. Widziałam zagorzałych katolików, których oszukano. Umierało w cierpieniach dziecko, walił się ich świat, czuli się strasznie. Odchodzili od wiary. Widziałam niewierzących, którzy zaczynali się modlić, bo na ziemi nie było dla nich lub ich bliskich ratunku.
Przez 30 lat rozmawiałam z ludżmi o ich życiu.
Z tysiącami chorych, ich rodzin, lekarzami .
Moja ukochana dezyderata "...wysłuchaj innych , nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją historię..."
Każdy z nas ma swoją historię.
Ujęłam to bardzo skrótowo. Zmieniamy się i zmieniamy zdanie.


  PRZEJDŹ NA FORUM