Rozmowy przy kawie (39)
Bea, nie, ja się nie poddaję, jestem feministką od dobrego ćwierć wieku i to się nie zmieni. Niestety samo pojmowanie pojęcia 'feminizm' jest często mylne w świecie - nie zliczę razów, kiedy musiałam wyjaśniać, dlaczego mienię się feministką, skoro siedzę w domu, gotuję i wychowuję dzieci i wielu ludzi zdaje się nie pojmować, że feminizm to nie jest palenie staników, bycie korpodyrektorką czy domaganie się parytetu dla kobiet w kopalniach, tylko przekonanie, że kobieta powinna być traktowana na równi z człowiekiem (zauważcie, ze w wielu językach słowo 'człowiek' oznacza także mężczyznę lub jest rodzaju męskiego) bez względu na to, czy chce być kurą domową czy noblistką - a przede wszystkim, że może robić co chce, czyli samodzielnie wybrać jedno albo drugie albo oba naraz, a nie zostać w te role wtłoczona siłą. Niestety, więcej do zrobienia jest chyba w kwestii samych kobiet - jeśli one bedą przekonane, że mają prawo, to faceci mniejsza...siła kobiet na początek starczy, sęk w tym, ze kobiety same sobie potrafią najbardziej dokopać - pierwszy prawdziwy hejt, jaki w internecie zobaczyłam był na grupach dla młodych matek, gdzie faceta nie uświadczy, a panie dosrywały sobie z dzikim zapałemneutralny

Ech, temat porusza też moje rodzinne zadry, więc nie będę się rozkręcać... jedyne co mogę zrobić tu i teraz, to uczyć córki że mają prawa i nie mogą nigdy nikomu pozwolić zabić ich godności.


  PRZEJDŹ NA FORUM