Rozmowy przy kawie (38) |
Zrobiłam następny krok. Wywaliłam posłania z budy, odkurzyłam ją a gąbki i pokrowce doprowadziłam do stanu zadowalającego. Starałam się zrobić to w czasie, gdy nie odwiedza nas pan listonosz. Miał już kiedyś wątpliwą przyjemność zobaczenia mnie w budzie. Byłam zanurzona i likwidowałam zadziory . Przyznaję, że wypięty, niemłody zad , z budy stojącej na ganku nie może nastroić dobrze mężczyzny w pewnym wieku. Tu i drożdże nie pomogą a i można skrzywdzić na całe życie. No i kiepska reklama dla męża, że żona w budzie mieszka. Trzeba ją znów pomalować. Wyrażnie pojaśniała. Znaczy buda . |