Rozmowy przy kawie (38) |
Margolcia_K pisze: mariaewa pisze: Po wieloletnim zakawianiu się w pracy, szczególnie nocą, zapach kawy zaczął wywoływać mdłości. A teraz lubię i powąchać i napić się. O matko, trzeba mnie leczyć. Pilnie! Albo lepiej dobijcie mnie! Znów przeczytałam nie to, co zostało napisane. Zamiast zakawianiu przeczytałam załatwianiu. Pomyślałam, że Mesia baaardzo otwarta jest w zwierzeniach ... a resztę sobie dośpiewajcie. Taką sobie renomę wyrobilyśmy, że teraz wszystkim się wszystko kojarzy Piękne słońce znowu jest, odsunęlam jednak od siebie pokusę pozostawienia dzieci w placówkach do jutra i rzucenia się na ogród Zatem wrzucam w siebie porcję warzyw i chudego mięsa i ruszam na objazdówkę... Aniuop, ja podziwiam, że Tobie się tak chce z tymi Twoimi dziećmi latać na zajęcia różne, mnie terapia w poniedziałki i konie w soboty wyczerpują zakres chęci i już nawet kombinuję, jak tu się z terapii wkrótce urwać - dziecko ogarnięte ogólnie, dorastanie mu służy plus nauka w przyjaznym środowisku,a wyżej d*** i tak nie podskoczymy. A dziecko młodsze dorosło już do emanacji pełnym spektrum objawów rodzinnej schizy, więc teraz trzeba by się za nie wziąć - najlepiej posyłając do tej samej placówki co starsze - apropos, trzymajcie kciuki, w marcu zdecydują, czy przyjmą mi małego kurdupelka do zerówki, mimo, że ani wzrost, ani wiek nie ten |