Rozmowy przy kawie (38) |
Bea, zaczęłam z cienkiej rury. Wysiadanie to pikuś. Wsiadanie to dopiero zabawa. No dobrze jest mieć na tyle długie nogi, żeby lewy pośladek znalazł się na wysokości siedzenia , gdy podniesiemy lewa nogę, uginając ją w kolanie. Potem, już zawieszeni na siedzeniu lewym półd.... łapiemy prawa ręką za przytrzymajło na drzwiach i jednym ruchem mościmy resztę zadka na siedzeniu. Niedobrze jest mieć płaszcz lub długą kurtkę . Ruch tyłka skręca pod nim płaszcz i dusi pod szyją. Potem trzeba opitolić kierowcę aby nie ruszał, gdy akurat wychylamy się by zamknąć drzwi. Potem podskoczyć kilka razy, wyszarpując kłębowisko płaszcza. A potem obiecać sobie, że nigdy więcej. Z przodu jest oczywiście łatwiej niż z tyłu , bo więcej miejsca. W moim przypadku należy nie wierzyć lewej nodze, bo można wylecieć na zewnątrz. Ogólnie nie lubię ani wsiadać ani wysiadać. Teraz noszę spodnie. Nie wiem jak jest, gdy ma się spódnicę. |