Rozmowy przy kawie (38) |
Dobry wieczór. Moje siekierezady zbliżają się, więc cały dzień spędziłam na gotowaniu i sprzątaniu. Po tygodniu góra trochę przykurzona, jakoś opuszczona i czuć było taki specyficzny zapaszek. Zawsze tak pachnie, gdy wraca się do domu po kilkudniowej nieobecności. Wywietrzyłam, odkurzyłam, wyrzuciłam pościele do wietrzenia, bo piękne słoneczko i -4. Schowałam niespodziankę powitalną dla nieletniego. Za 2 dni ma urodziny ale niech ma kumulację. Boli mnie to dziąsło i przy pochylaniu się czuję w nim tętno. Mam nadzieję, że nie jest to początek jakiejś infekcji . Byłam przeciwniczką balkonów , bo to i ciepło ucieka i ściana zajęta a są 2 tarasy. Ale bieganie z pościelą po schodach i okrążanie z nią domu to nie moja ulubiona dyscyplina sportowa. A drzwi tarasowe są zabezpieczone na zimę i na razie nie planuję inauguracji sezonu wiosennego. Po całej akcji dotarło do mnie, że mogłam wyłożyć pościel w otwartych oknach. Głupieję na maksa. Podziwiałam Pat, Flo i Sarulka w Zoo. Flo to już panienka a Pat jeszcze panienka. Sarulek ma własną skalę i jest " klasą samą w sobie". Basiu, to ten parking rowerowy , o którym kiedyś mówiłaś ? Praca na miejscu to dar. Cieszysz się, że będzie elewacja, prawda ? Będzie jeszcze piękniej. Misiu, czemu krzyczysz ? Ja poruszałabym tylko ustami. Może to zmotywuje L do odzyskania słuchu. Miłego wieczoru i zdrowia dla chorujących. |