Na chwilkę wracamy do domu, bo chciałam Wam pokazać stare-nowe meble dziewczynek.
Biurko Sary - z przedwojennego stołu kuchennego, oryginalnie zapaćkanego fekalną olejną, blat z jakieś płyty pilśniowej, mocno zmarnowany, w paru miejscach poprzypalany:
Biurko Flory - z prlowskiego stołu kuchennego, olejna wżarła się w nogi tak, że opalarka nawet nie dała rady, więc nie bejcowałam tak jak w poprzednim biurku tylko zamalowałam farbą w możliwie zbliżonym do bejcy kolorze, blat z płyty też mocno dojechany:
Stoliki nocne z ikeowskich stoliczków Lack (to podobno najczęściej przerabiany mebel tej firmy ). Oba dość zmitrężone czasem, zyskały nowe życie dzięki fabie do mebli kuchennych. Kolory wybrały dziewczynki:
nie są to arcydzieła sztuki renowacyjnej, ale na nasze potrzeby starczą, zwłaszcza że koszt całości zamknął się w stu złotych
A zasłony po skróceniu i powieszeniu prezentują się tak:
|