| Rozmowy przy kawie (37) |
| Mesiu, wygrałaś , siedzę i rechoczę do oplutego monitora Przebiłaś mnie na amen, ja , póki nie przedstawiałam się nazwą firmy w stacjonarnym, mówiłam ,że ja nie wiem, bo pany wyjechały a ja tu tylko sprzontam . Kiedyś w reakcji na leki odpadł mi czubek języka. Wiecie jak mówiłam, sama się nie rozumiałam. Dużo firm wtedy odpuściło... A jak dzwonią na komórę, to albo wyrażam nieznajomość geografii ( Jaki P..k? A gdzie to jest, co pani!!!), albo jeśli mam zły dzień, mówię, że to nr służbowy. Ale tekstu w stylu "oddajcie mi piniondze za las" to jeszcze nie opanowałam. Ostatnio mama nakręciła się na pokaz, poszła, ale coś jej zaszkodziło i biegała do wuceta. Pan się do niej doczepił co tak lata (jeden z organizatorów), a że biedaczka lekko obolała już była , to hamulce jej puściły i zapytała jadowicie "czy miała im tu nas..ć na środku?" Oburzyła się święcie, więcej nie pójdzie. I dobrze. |