Rozmowy przy kawie (37) |
Zuziu, Escobar? No jeszcze wczoraj byłabym gotowa w ci minuty. Nawet na bezludną wyspę. Dziś ... potrzebuję już więcej czasu, stanowczo, ale ciągle jestem chętna. Bo jak nie urok, to sraczka... I tak wkoło panie Macieju. Pat, to jak sobie radzisz bez ogrzewania? Skoro ja [czyt. taka tempa w tej materii] daję radę w opanowaniu kotła, to Ty też jakoś dasz. Tylko niech ci ktoś objaśni jak powinno sie palić w Twoim piecu. To ja swojego dziś pogonię, żeby znalazł chwilkę na to, ale dopiero wieczorem, bo dziś po południu musimy ogarnąć problemy z dziecięciem. Eh... Nie ma tak dobrze, zawsze z którejś strony musi coś wyskoczyć. Luzik, w grobie odpocznę. Nie miała baba problemów, to se dzieci wymyśliła. Elu, tyłek nie marznie, wręcz przeciwnie. W nocy się aż spocił i nogi nad kołdrą fruwały. Od lat już tak nie było. |