Rozmowy przy kawie (36) |
Syringa pisze: Dobra, wyczyściłam gruntownie piec korzystając z tego, że wygaszony i rozpaliłam. Nie muszę mówić, jak wygląda elegancka kobieta po wyczyszczeniu kotła CO. Powiem Wam, drogie Siostry, dobrze, że jesteście, bo bez Was uważałabym, że tylko ja mam ten rodzaj zajoba żeby kiblować na ostatecznym zadupiu, nawet w zamieć, ryć w podłożu do upadłego, świnić się bez zahamowań w sadzy i popiele oraz wychwalać to wszystko Chwała ogrodnikom! Także w zimie. bo ogrodnik to stan umysłu, niezależny od warunków pogodowych i pory roku Dlatego ta anegdota o Karkonoszach (a znam ją z czasów, gdy była jeszcze o Bieszczadach) nie śmieszy mnie specjalnie - jak ktoś ma silny pęd do życia na łonie natury, to liczy się z powodziami, śniezycami, nieprzejezdnymi drogami, gasnącymi piecami - owszem, psioczy, jak to się zdarzy, ale i tak jest szczęśliwy Ostatnio na grupie o domach szachulcowych jedna pani pokazywała śliczny domek, który kupiła mniej więcej w takim stanie jak mój przed remontem czy Bei, ale w jeszcze bardziej niedostępnym terenie i strasznie dumna z siebie była, że go po roku sprzedała - a mnie zastanawia, po co kupowała? Nie wiedziała, co i gdzie kupuje i że to będzie wyzwanie do końca życia? Wiadomo, w praniu wychodzą niedogodności, o których człowiek wcześniej nie wiedział - ja np. myślałam, że w 5 lat dom wyremontuję, a zważywszy, że 5 lat mija w marcu, to raczej niemożliwe, ale...teraz myślę, że za kolejne 5 lat to już na pewno Oj, ja gadam i gadam, a o kawie zapomniałam no to już wjeżdża na stół wraz z napojami towarzyszącymi |