Rozmowy przy kawie (36)
    Aguszek pisze:

    Pat ja wyszłam z tego właśnie dzięki temu,że miałam małe dzieci.Teraz mają 19 i 21 lat...już nie muszę latać na szkolne przedstawienia,zaprowadzić do kolegów,wybrać się z nimi na rowerową wycieczkę.W sumie to niewiele muszę i odpuściłam.Nawet pracę mam w domu tak jak Ty.Tylko ja mam pewien problem...MdiabełNo nie ułatwia mi,delikatnie mówiąc


no ale z tego co zrozumiałam, Twój M. jak i mój przebywa zwykle poza domem - no to musisz wyjść po zakupy, do lekarza, na pocztę etc., nie? Mój R. też mi nie ułatwia - z nadopiekuńczości, po wielu latach tłumaczenia nadal nie do końca do niego dociera, że w nerwicy lękowej nie chodzi o to, żeby osobę chorą we wszystkim wyręczyć, ale właśnie, żeby ona musiała robić sama...w sumie osiągnęliśmy jednak pewną równowagę - jak on jest, to daję się wozić, opiekować sobą etc, a potem i tak mam 2 tygodnie zimnego chowu, gdy muszę sama i to się jakoś naturalnie reguluje... tak naprawdę wszystko zalezy od tego, jak Tobie pasuje. Anita wybrała w zgodzie z sobą pewną izolację, ja - także w zgodzie z sobą - wolę kontakt z ludźmi, ale nie wymuszony - czyli idę w tłum, bo taką mam ochotę, a nie dlatego, że muszę - ten przymus mi najbardziej doskwiera, choć paradoksalnie właśnie dzięki niemu, przełamuję lęk.


  PRZEJDŹ NA FORUM