Rozmowy przy kawie (36) |
Bry. Jakie pikny krajobraz za oknem. Biało, słonecznie i mroźno. Wróbelków masa i sójka przylatuje. Nad ranem było -18. Cudna taka pogoda. Miód i kurkuma? Lubię, bardzo. Dziś wypiłam gorącą czarną herbatkę z kurkumą, miodem i cytryną. Pychota. Na deserek suszone owoce. Odzwyczajam się nie tylko od mięsa, ale też i od cukrów, które mi szkodzą. Myślałam, że będzie ciężko, bo do każdej kawki organizm krzyczał „ciasteczko”. Jest lżej niż myślałam. No, niby się nie odchudzam, ale 3 kg ubyło. No, taki efekt uboczny. Powoli wracam do jedzenia bardziej błonnikowego po swojej chorobie. Fajnie jeść pszenne bułeczki i biszkopty, ale tylko jak ci leci drugim końcem. Teraz już chcę wrócić do swojego menu, ale wczorajsza ciecierzyca jeszcze niezbyt mi poszła, bo żółądek troszkę pobolał. No ale dałam mu z grubej rury, zamiast powoli. Słoneczka wszystkim życzę, jak u mnie. A właśnie, ktoś tu o kokonach pisze...Jaki cudny sen miałam. Jakie piękne motyle tańczyły. Duże i z ogonami jak u pawia. |