Rozmowy przy kawie (36) |
Ja-pier-dzie-lę! Jeśli to się zaczął ten rok, co miał być lepszy, to dziękuję, wysiadam. Ale po kolei. Czwartek: popołudnie w dniu sterylizacji Bogusi - przysypianie/przytulanie, małe próby aktywności wieczorem, ogólnie nic niepokojącego Piątek: rano antybiotyki i zastrzyk p/bólowy, blizna czysta sucha; w domu szaleństwo, bieganie, skakanie po szafkach, no fenomenalnie! próby założenia kaftanika wywołują natychmiastowy paraliż kota, wiec zdejmujemy Sobota: rano antybiotyk ale bez zastrzyku p/bólowego, blizna czysta sucha; kicia cały dzień mało ruchliwa, senna, jakby trochę obolała, ale pije i ociupinkę je Niedziela: zastrzyki jeden i drugi, zalecenie KAFTANIKA bo się liże; no i zaczęło się - cały dzień leży, jak sparaliżowana, nie chodzi (także do kuwety), nie je, a nad ranem przyszła do mnie do łóżka i dyszała Dziś: rano tego dyszenia ciąg dalszy, a w lecznicy podejrzenie obrzęku płuc i możliwości wstrząsu i zalecenie natychmiastowego usunięcia kaftanika Po podaniu leków jakby trochę się w ciągu dnia polepszyło, ale potem dyszenie wróciło, a rtg pokazało wodę w płucach. Kazali nam ją zostawić na noc, mają dzwonić wieczorem... CO JA MAM MYŚLEĆ? |