Rozmowy przy kawie (35) |
Matka moja jako super dresiarz bujający sie na boki wprawia mnie w nastrój radosny ![]() ![]() Ja tam W. jak najbardziej rozumiem. Zaszycie sie samotnie w głuszy w celu pisania jest mi ideologicznie bliskie ![]() ![]() ![]() A do obrony przed potencjalnymi napastnikami to nie żadne tam tłuczki i tasaki, bo takimi przedmiotami trzeba umieć walczyć, by sie nimi obronić, tylko albo gaz obronny albo paralizator. Na zewnątrz najcześciej bardziej wskazany jest gaz lub pistolet gazowy, a we wnętrzu bardziej wskazany paralizator. I jedna zasadnicza uwaga - stosować nie dopiero wtedy, gdy już doszło do ataku, tylko od razu, wtedy, gdy sa pierwsze oznaki, że coś jest nie tak. Nie ma co się "cykać", krzywdy mu nie zrobisz, a napaści unikniesz. Zresztą trudno mowić o tym, że obrona może być niepotrzebna, gdy np. ktoś ładuje Ci się do domu mimo, że go wcale nie zapraszasz do środka. O nic nie pytać, nie dyskutować, nie czekać, tylko walić paralizarorem bez wahania i bez najmniejszej zwłoki. Wszyskie czynności związane z użyciem takich środków zawsze najpierw dokładnie przećwiczyć "na sucho", najpierw powoli, a potem "na czas", tzn. potrenować szybkość i sprawność wykonywania tych czynnośći, tak, żeby [potem w razie czego, w momencie stresu bez problemu to zrobić. Nie ma sensu miec gazu czy paralizatora, jeśli w sytuacji stresu nie jesteś w stanie go prawidłowo użyć. U mnie też zima na całego. Zasypało mnie, czyli zaszyłam się w swoim domku w głuszy i piszę ![]() ![]() |