Obrazki z Gospodarstwa (1) |
Minęły smutne święta, które musiałam zorganizować jakoś tak, żeby jednak nie zdechnąć z głodu przez te kilka wolnych dni. W Wigilię byliśmy z R. we dwoje i zjedliśmy skromną kolację przy stole nakrytym niezobowiązującym obrusem. Upiekłam dla Młodego na proszoną Wigilię kulebiak z kapustą i grzybami; drugi był dla nas i do tego barszczyk do popicia i już koniec. Późnym wieczorem dojechał Młody i towarzyszył nam przez kolejne dwa dni i jakoś wszyscy daliśmy radę. Miłym akcentem były urodziny R., które jak co roku od wielu wielu lat zostały uświetnione uwielbianym przez naszą rodzinę tortem Rokoko według przepisu mojej Babci. W tym roku tort nie był okrągły, a spakowałam go jako prezent wraz z deseczką roboczą, która okazała się później wygodną paterą. Jak widać, R. osiągnął wiek, który po wymaganym przez matematyków zaokrągleniu w górę uczynił go człowiekiem przed sześćdziesiątką. A tu szacowny Jubilat z lekturą i inwentarzem żywym. Wczoraj i dziś pracowaliśmy w ogrodzie. Zaczęłam wczoraj wykopywanie starych lilaków z tyłu domu, tych cieńszych, na zewnątrz kępy. Kępa zniknie i zostanie zastąpiona przez 3 róże Mrs. John Laing. Dziś R. kontynuował a ja robiłam trochę porządków w ogrodzie, zamieniałam miejsca brzydkie w trochę ładniejsze, a pozyskane materiały podpaliłam w miejscu ogniskowym za pomocą łopatki żaru z pieca. Piękny dziś był dzień. R. wykopał też rowek wzdłuż leśnej siatki na polu, a jutro będziemy likwidować wierzbowy płotek, okalający warzywnik i przesadzać wierzby do tego rowka. Na koniec pochwalę się jeszcze - upolowałam dziś w lumpeksie taką piękną narzutę! Jest ogromna (280x280 cm), pikowana, porządna i to tego w róże! I w dodatku - pasuje do zagłówków w róże w naszej sypialni, choć obawiałam się, że się z nimi "pogryzie". |