Rozmowy przy kawie (34) |
Moje kochane ranne ptaszunie. Krzątacie się już tak wcześnie. U mnie nadal nie ma śniegu a ostre słońce bezlitośnie wskazuje, że pora brać się za ostre sprzątanie. Ale czekam na powrót dzieci , aby radośnie, rodzinnie i z zapałem podzielic sie obowiązkami. Misiu, Danusiu, łączę się w bólu. Też chcę ciepełka, ptaków i pracy od rana w pachnącej słońcem ziemi. Zuziu, wsiadanie do samolotu w śnieżycy kojarzy mi się z jakimś romantycznym filmem. Dobrego lotu i miękkiego lądowania. Zaczynam podejrzewać, że Mikołaj nie istnieje . Ten facet, który bladym świtem zrzucił z hukiem książkę ze stolika i kopnął kapetki w róg sypialni to Krasnolud. Moje życie nigdy już nie będzie takie samo. Basiu, czemu nie dopilnowałaś ? Ale w mieście macie dużo warsztatów. U nas kolejki ogromne. Ewo, prezent piękny. Sama sobie wyszperasz jakies cacko. Lubię ten sklep, mam " pod bokiem " i kupiłam tam sporo durnostrojek i kurzołapek. Najczęściej kolejny lampion - domek lub klatkę. Żeby moje orły nie wyfrunęły. Moja znajoma mówi, że ma klatkę, w której mąż zostawia ptaszka, gdy wyjeżdża do pracy. Mniej wtedy kłopotów. Dobrego dnia i pięknej pogody. |