Rozmowy przy kawie (34) |
Wpływ " gienów " dobijał mnie na wsi, 30 lat temu. Tworzono grupy dyspanseryjne dzieci wymagających wzmożonego nadzoru czy działania, ze względu na różne dolegliwości czy nieprawidłowości. I tak matka, której nakazywano usunięcie operacyjne tzw. trzeciego migdałka u córki, na naszą uwage, że dziecko ma już gapiowaty wyraz twarzy, z ciągle otwartą buzią, z infekcjami górnych dróg oddechowych, wiecznie zapchanym nosem , odpowiadała, że nie, mała jest zdrowa, tylko podobna do babci Gieni, ona też była " gęboziajem ". A chłopiec nie miał kifozy i płaskostopia , tylko wdał sie w dziadka Zdziska. Bo dziadek był taki wygięty i chodził, jak po szkle. |