Obrazki z Gospodarstwa (1) |
Kochani moi Goście, nie gniewajcie się, że tak milczę i nie odpowiadam na Wasze miłe wpisy... Czytam wszystko od razu i bardzo Wam dziękuję, że tu zaglądacie i dziękuję za Wasze zrozumienie i słowa pocieszenia. Wiem też, że nie mam innego wyjścia, jak pogodzić się z tym, co się stało. Wiem też, że choć jest ciężko, z czasem wszystko złagodnieje i zostanie gdzieś za mną... Zdążyła w tym roku pookrywać róże; jestem zadowolona, bo rok temu niestety, zlekceważyłam to i wiosenne przymrozki pożarły mi wiele róż, a reszty dokonała jakaś tajemnicza zaraza, której źródła upatrujemy w zawartości starego kompostownika. Dlatego też do okrywania róż kupiłam ziemię. Muszę jeszcze okryć winorośla i posadzić cebulaki, bo kupiłam we wrześniu trochę nowych tulipanów i udało mi się też kupić narcyzy poeticusy (mam nadzieję, że to one!). W miniony weekend poprzesadzaliśmy trochę roślin w ogrodzie. Między innymi piwonie znalazły nową miejscówkę w samym środku ogrodu - między ruinką a świdośliwą, w miejscu po wykopanych czerwonych porzeczkach. Posadziliśmy też młode lilaki odmianowe, kupione wiosną w Biedronce, które w trakcie sezonu przepięknie się ukorzeniły w tymczasowym roślinkowym przedszkolu. Chciałabym, żeby zima jeszcze nie nadchodziła, może wtedy R. ruszy tyłek i wyjdzie z fazy stopklatki z tą cholerną bramą. Gdyby teraz zrobił samą tylko bramę, to już może wkraczać sąsiad, który ma nas uwolnić od tego starego żelaznego grzmota. Jak on to sobie rozmontuje i zabierze, to tylko zrobimy prowizoryczne zabezpieczenie miejsca na furteczkę wejściową (tyle tylko, żeby psy nie wybiegały). Samochód będzie już mógł korzystać z nowej bramy, my również (albo alternatywnie z tylnej furteczki), a na wiosnę zostanie tylko zrobienie furtki. Chciałabym. |