Rozmowy przy kawie (33) |
Ech, jakbym znalazła sponsora na domek w Szklarskiej Porębie to brałabym w ciemno, pomna wszelkich niedogodności, a tak to niby prawie góry, ale prawie robi różnicę A teraz będę epatować inteligencją i rozbudowanym słownictwem...ku******************** i jeszcze raz ku*** - tydzień temu Sara była przeziębiona, wyleczyłam, poszła do przedszkola chodzacego w posadach od kaszlu innych dzieci i mamy powtórkę z rozrywki Odnoszę wrażenie, ze tylko ja jestem karcona za posyłanie potencjalnie chorego dziecka do przedszkola (dziś poszła z lekkim katarem) i tylko moje dziecko jest odsyłane, a inne radośnie rychają i kichają dalej siejąc zarazę - noż cholera, albo albo - albo dzieci chodzą do przedszkola dopóki ich erka na sygnale nie odwiezie, albo z katarem siedzą w domu, wariant pośredni skutkuje tym, że te mniej odporne są przeziębione non stop i na wiecznym celowniku,a twardziele z obituracyjnym zapaleniem płuc i gruźlicą cały rok ani dnia nie opuszczają A Sara nadal jest moim zdaniem w znacznie lepszym stanie niż siewcy zarazy z jej grupy, ale nic to plany na ten tydzień poszły się ponownie bujać Ale jeszcze coś ku pokrzepieniu serc: przedwczoraj miał urodziny - 91 - przyjaciel mojej rodziny - ostatnio rzadziej mamy kontakt i wysyłałam życzenia mailowo z drżącym sercem, czy zastaną adresata w zdrowiu/przy życiu. Odpowiedzi nie było... przyszła dziś o treści "Przepraszam, że odpisuję z opóźnieniem, ale jesteśmy z żoną na wypadzie urodzinowym nad morzem. A skoro pytasz o moje zdrowie, to mam się świetnie, tylko trochę wolniej już mi idą prace przy domu i w ogrodzie". A jest to człowiek, który przeżył naprawdę wiele, kilka prawdziwych tragedii i zawsze to, co go ratowało to był dystans do samego siebie i pogoda ducha - zawsze jak sobie ponarzekam, to mi się on przypomina |