Rozmowy przy kawie (33) |
Mamy XXI wiek. Jak to dobrze, że nie daliśmy uwieść się do końca zaawansowanej technologii, elektronicznym gadżetom, medycynie nuklearnej i tym podobnym zjawiskom, które bywają niewytłumaczalne. Jak dobrze że drzemią w nas jeszcze mądrości naszych przodków. I oto jedni, z braku pieca chlebowego czy choć czerwonego kominka , gdzie można zlikwidować dolegliwości wszelakie w kilka zdrowasiek, polewają się wrzątkiem. Inni wstają o świcie kontynuując dzieło Don Kichota walczącego z wiatrakami , snując się z braku konia komunikacją publiczną w miastach powiatowych i wojewódzkich. Jeszcze inni wystawiają swe dzieci przed drzwi domostw by owionął je terapeutyczny , kosmiczny wiatr. Ja podjęłam postanowienie walki z Krasnoludami. Są ze mną odkąd pamiętam. Musi być ich kilka, bo jeden nie miałby tyle sił. Gdy idę spać, Krasnoludy rozrzucają mokre ręczniki , odkręcają tubki z pastą do zębów i wyciskają ją na półki, odkręcają wodę, aby kapała dokuczliwie, wytrzepują błoto z roboczych butów na czyste, kuchenne podłogi, brudzą tłuszczem talerze i stawiają je na kuchennym stole. Pomysłowość i złośliwość Krasnoludów nie zna granic. Wyobrażam je sobie jako szpetne, bezzębne stwory z długimi , ugilanymi nosami pokrytymi mnóstwem brodawek, z krzywymi, owłosionymi nogami, świdrującymi ślepkami ochoczo patrzącymi, gdzie i jak można pokrasnoludować. Dziś będę sprzątać dwa miejsca w których Krasnoludy lubią najbardziej dokazywać. Schowek pod schodami i kanciapę na narzędzia i inne untensylia ogrodnicze. Trzymajcie za mnie kciuki. Chwała ogrodnikom i pogromcom Krasnoludów ! |