Rozmowy przy kawie (33) |
No tak, każdy ma takiego anioła, na jakiego zasłużył. Zesztą stopień odrealnienia i olewania spraw przyziemnych rzeczywiście wskazuje na to, że W. ma w sobie wiele z anioła. Ja za to muszę mieć kontener anielskiej cierpliwości. Rano okazało sie, że przepadła smycz Kredki. Anioł W. ostatni jej używał, ale oczywiście nie wie, gdzie jest. Pies na spacer nie poszedł. Z nadmiaru energii zabrałam się za porządki. Najpierw pozbierałam różne różności z ogrodu np. kosiarkę czy leżaki, które trzeba by wnieść do piwnicy. Miał to zrobić Anioł W., ale wiadomo... nie od tego jest. W piwnicy dziada z babą brak, wejść już nawet trudno. No to zabrałam się za to, co anioł miał zrobić jakieś półtora roku temu. Po dwóch godzinach dało się wejść i poukładać rzeczy, które mają tam zimować. Góra śmieci do wywiezienia. Posprzątałam z grubsza także w biskupinie. Kolejna góra śmieci. Następnie zabrałam się za porządkowanie pokoiku W., który przypominał ... no już nie wiem co. Część rzeczy zniosłam do piwnicy.Resztę poukładałam, zmyłam podłogę, wytrzepałam dywan, wytarłam kurz. Odkurzanie reszty pomieszczeń i mycie podłóg to już igraszka. Jeszcze suche pranie do sortowania i układania i chyba tyle na dziś. Potem sobie zaśpiewam "Anielski orszak niech mą duszę przyjmie..." |