Rozmowy przy kawie (33) |
Ja wszystko zrozumiałam. Dyskusję rozpoczął wpis Bogusi. Ponieważ opisywała wcześniej czułość, troskę, zaangażowanie dzieci szefa , nie wyobrażam sobie, by taką decyzję podjęli ot tak, bez wewnętrznych oporów. Zapewne prócz miłości wzięli pod uwagę sugestie lekarzy i dobro ojca. Buć może oni czuliby się lepiej zostawiając ojca w jego domu, pod opieką i często odwiedzając go. Tylko czy dla niego to optymalne wyjście? Przecież i tak byłby głównie pod opieką obcych osób, często zmieniających się, co przy jego problemach nie jest wskazane. To jest duży dom, ktoś musi go ogarnąć. Opiekunka też nie ma ochoty siedzieć z nim 24 na dobę. Jeżeli ośrodek jest na poziomie, będzie miał swój apartamencik ze swoimi meblami, pamiątkami, zdjęciami, będzie miał posiłki, kontakt ze stałym personelem i innymi pensjonariuszami. Dzieci będą przyjeżdżać, pewnie zabierać na przepustki. Zamiast utrzymywać pusty dom, można go sprzedać i zapewnić ojcu godne warunki. To nie jest oznaka samolubności a rozsądne , wyważone zapewnienie mu dobrych warunków. Mamy spore domy i wydzielenie pokoju dla seniora nie stanowi problemu. Ale w M- 3, z dziećmi, nierzadko wnukami, siędzący sobie na głowie, nie mający miejsca, czasu i sił na intymność, nie wygląda to już tak różowo. Każdy układ rodzinny jest inny. Wiem tylko, że lepiej sprawdzają się relacje oparte na miłości, wolnej woli i możliwości wyboru niż te podjęte pod presją, oparte na wymianie usług i nie pozostawiające innego wyjścia czyli przymusowe. Tyle. W Domu Seniora w Skolimowie nikt nie jest samotny, opuszczony, zostawiony sam sobie. Choć społeczeństwo jest oburzone, że rodziny pozostawiają tam ojców i matki, zamiast trzymać ich pod kloszem w domu rodzinnym. A pieniądze są nam potrzebne i żeby się urodzić i żeby żyć i nawet żeby nie zdechnąć bez pomocy pod płotem. Nic tu nie zmienimy. |