Rozmowy przy kawie (33)
no właśnie, ja gryzoni nie ubijam, mało tego kiedyś ...reanimowałam mysz złapaną przez kota, ale mi przeszło, bo to i tak nic nie dało, mnie to więcej nerwów niż mysz kosztowało, bo ona i tak padała na zawał ze strachu po spotkaniu z kotem. Teraz zatem polegam na naturze - sama krzywdy nie robię, a co robię koty, to już nie moja sprawa...

Justynko, koleżanka wyjeżdża na miesiąc i chciała 4-miesięczną kotkę na dworze zostawić, żeby sąsiedzi dokarmiali, ale moim zdaniem to kiepski pomysł, więc zaoferowałam się że wezmę i przechowam - nie wiem, co na to moje koty, ale same kiedyś przyszły tu po pomoc, więc muszą zrozumieć aniołek

U nas też potworna wichura, odwołałam popołudniowe plany i zamierzam w końcu odpocząć!


  PRZEJDŹ NA FORUM