Rozmowy przy kawie (33) |
Smutno coś dzień zaczynacie... Poszukajcie dobrych stron, bo ja chcę się cieszyć. Dzień wolny, dzieciaczki moje przyjeżdżają, więc radocha na całego. Od 3 dni nic tylko pichcę i sprzątam. Ostatnio zalatana byłam, więc skrzydełka do domowych porządków opadły i wszystko drastycznie zarośnięte było. Nie wyobrażacie sobie nawet ile kurzu wyodkurzałam i wymiotłam, ile pająków życie straciło. W pokoiku nawet mysie bobki znalazłam, nic dziwnego, że pies z kotem nocne polowania urządzały. Pierwsze damskie dziecię już dojechało ze swoją połówką. Wczoraj upiekło nam jabłecznik - nie wiem czy uwierzycie, ale przy tak wielkiej obfitości jabłek wytarganej worami z sadu nie było u nas w tym roku jabłecznika na stole Mróz swoim -7 zrobił wczoraj pogrom w ogrodzie. Całe szczęście, że kilka dni temu zebrałam wszystkie gruszki i winogrona. Jabłek wszystkich to nigdy się zebrać nie da, ale wczoraj przytargałam taczkę zmarzniętych na kość. Nie spodziewałam się, że aż taki mróz będzie, zwykle są wcześniej jakieś przymrozki, ale tym razem nie było. Poza jabłecznikiem cały wieczór rozmrażałyśmy jabłka w ciepłej wodzie i przepuszczane były na sok. Zwykłą małą sokowirówką. Przed północą akcja sokowania taczki jabłek została zakończona. Wyszło 10 litrów Teraz goście muszą to przez weekend wypić |