Rozmowy przy kawie (32) |
Witajcie w ten wietrzny dzionek. Wiało u nas tak, że wnętrzności chciało wyrwać, ale byłam pełna podziwu dla mojego osobistego męża, który wziął i się zawziął i przy tej pogodzie popełnił (przy mojej naprawdę niewielkiej pomocy) trzy naprawdę fajne, leszczynowe podpory na pnącza. Takie w formie ostrosłupów, czy wąskich wigwamów, poprzeplatane witkami z wierzby, wysokie na ponad 2m. Wiązanie ich u góry wymagało stania na drabince, co przy tym wietrze nie było fajne, ale chłop się zawziął i zrobił.. Tylko że uparł się (może i słusznie), że tam powinny być pnącza jednoroczne, najlepiej groszek pachnący, a ja (podpuszczona przez Basię) zamówiłam trzy powojniki i teraz nie mam na nie wizji. Przecież jak mu powiem, że potrzebuję jeszcze jakieś podpory, to mnie chłop ubije jak nic.. A przed chwilą zmartwił się, że zapomnieliśmy jeszcze wykopać pory. No nie poznaję kolegi PS. Jeszcze jaśmin. Zamówiłam 3 powojniki i jaśmin pnący różowy. Potrzebuję 4 podpór. No żesz kurczaki. Muszę to jakoś rozegrać. Idę szukać przepisu na napoleonki lub karpatkę. |