Mesiu, to będzie brutalnie - nie rozsypie się, nie ma ludzi niezastąpionych - stety lub niestety. Na potwierdzenie anegdota z dalszej rodziny: miałam dalekie wujostwo, gdzie wujek od kiedy pamiętam ledwo trzymał się na nogach, przepędzał dnie w fotelu przed telewizorem, sugerując, że każdy dzień jest jego ostatnim, a ciotka latała wokół niego, rosołki podtykała, miednicę z wodą do moczenia nóg itp. etc. Po czym znienacka ciotkę wylew trafił i w dobę się zawinęła. Cała rodzina była pewna, że wujek w tym fotelu zemrze z głodu, tymczasem wujek już na pogrzebie objawił się elegancki i wymuskany, a na jękliwą zaczepkę jakiejś kuzynki "I jak Ty Władziu teraz sobie poradzisz?" odparł dziarsko "No teraz to ja sobie pożyję" I tak też było, radził sobie świenite, umarł gdy nadszedł jego czas, bynajmniej nie z głodu i zaniedbania. |