Jeszcze kilka zdjęć fauny z mamy ogrodu chciałam dorzucić.
Do słoneczników często przylatują czyże złotawe, namówiłam ją nawet, żeby nie wycinała tych zasychających, bo samczyki wolą te ze świeżymi płatkami, a samiczki właśnie te zasychające, bardziej brązowe.
Część zdjęć nieostra, bo robiona na dużym zoomie przez moskitierę. (Komary to był koszmar lata, ja musiałam się cały czas psikać repelentem, a mama wolała nakładać kapelusz pszczelarza, z siatką.
W malinowym chruśniaku...
A to jest żaba, którą odkryłyśmy na siatce ogrodzeniowej koło basenu - bidulka szukała cienia i wilgoci. (Piszę często w liczbie mnogiej, bo zazwyczaj razem z mamą spędzałyśmy czas w ogrodzie i rozmawiałyśmy o tym, co tam się dzieje, pokazując sobie to czy tamto. Niestety moja siostra ze szwagrem - mieszkający w Stanach - nie są absolutnie zainteresowani tematyką ogrodową.)
Odstawiona do warzywnika, ponownie zaczęła się wspinać na ogrodzenie.
Prawie że się uśmiecha.
Cień do przeżycia potrzebny.
|