Rozmowy przy kawie (31) |
Wczoraj po położeniu do łóżka marynarzy, którzy po długim rejsie i spotkaniu wielu pięknych kobiet w wielu portach, zeżarli jeszcze gołąbki , położyłam się również. Myślałam o świeżynce, o powodach ujawnienia, o moim psie skrzywdzonym przez p....... go kleszcza [ znów ma zapalenie skóry i chodzi jak paw , wysmarowana płynami w kolorach tęczy ], trochę się nakręciłam i pobeczałam. Sniło mi się, że jestem z psami na festynie w mojej wsi. Stara sucz zaatakowała kota i ludzie wbijali w nią kije, żeby ją odgonić.Niosłam ją na rękach i widziałam dziury w jej ciele. Widziałam, jak druga sucz ucieka i nie mogłam jej zawołać. Prosiłam ludzi ,żeby pozwolili mi zadzwonić do domu, żeby ktoś przyszedł i pomógł mi z psami. Ale nikt nie chciał mi pożyczyć telefonu. Nie miałam siły nieść rannego psa i szukać drugiego. Obudziłam się tak przerażona, zapłakana i poszłam liczyć zwierzęta i ludzi. Wyjrzałam przez okno i zauważyłam , że zakwitły astry, podarowane przez którąś z Was na zlocie. Dziękuję. Będę się dziś kulić cały dzień i podświadomie czekać na jakiś życiowy cios. Dzisiaj gotuję zupę kalafiorową i leniwe. I od razu pomyślałam, że moja Mama, skrzywiłaby się i powiedziała: Marysiu, biały obiad ? Dodaj trochę koloru. Dodam. Zrobię kisiel wiśniowy i założę czerwoną sukienkę . Zyczę lepszego dnia, niż będzie mój. Cholera, muszę o to spytać. Basiu, co znaczy szwagro - zięć ? Jeśli to, co myślę, to macie mistrzostwo świata. |