Rozmowy przy kawie (31) |
Jestem jak to mówią urobiona , od wczoraj wieczorem walczyłam czym się dało mopem, szmatami a nawet ręcznikami , okropność zatkała się muszla klozetowa po wrzuceniu czegoś grubszego z pieluchy. Dobrze że wylewała się czysta woda do korytarza ,kuchni a my w pokoju wpatrzeni w ekrany i tak chyba godzinę leciała. Dobrze zachciało mi się pić jak wdepnęłam w wodę w kuchni to już wiedziałam co jest, Z kuchni wybrałam wiadro wody, w korytarzu chodnik nasiąknięty do wytrzymałości 6m i to wszystko sama musiałam wyciągać i wodę usuwać Luby źle się czuł a reszta wybyła. Dziś czuję wszystkie gnaty, ogrzewanie włączone trzeba suszyć bo i pod meble woda dostała się. Całe szczęście że nie pada to wyciągnęłam na dwór mokre rzeczy. Jasne że była wina Lubego mego , nie musiałam go dusić sam się dusił. Justynko Ty byłaś to wiesz jak to wszystko wygląda. Aniu jak mały w takich wypadkach to trzeba mocno upominać się i nie patrzeć że nie wypada to ja Ci mówię. |