Rozmowy przy kawie (30)
A ja na nic nie jestem tak gotowa, jak na planowanie przyszłych wakacji



Tu chciałabym nawiązać do tego, co odpisała mi Betina w sprawie plackow ziemniaczanych lol
Betinko, mi oczywiście nie chodziło o to, żeby, gdy ma sie ochote na przykład na placki ziemniaczane, w ramach ułańskiej fantazji jechać po nie na drugi koniec Polski lol Szło mi o to, że gdy akurat jedzie sie na ten drugi koniec Polski turystycznie, to dobrze jest wiedziec takie różne rzeczy, jak choćby to, gdzie jest dobre jedzenie, a gdzie w tej samej cenie kiepskie, gdzie jest parking, a gdzie nie ma i trzeba drałować kilometr do jakiegoś punktu, gdzie jest toaleta przy parkingu, a gdzie nie ma (znaczenie tej ostatniej informacji niektórzy rozumieją lepiej niz inni oczko ... Takich rzeczy mozna sie dowiedzieć tylko od innych wędrowców, w reklamowych spotach "produktu turystycznego" takich informacji nie ma.
Niedawno sprawdzając sobie coś tam o czymś tam oczko przeczytałam mniej więcej: "Jak bedzie podchodzic niebieskim szlakiem, to zobaczycie, że pod koniec ściezka sie nagle rozwidla. To dlatego, że po deszczu ta częśc trasy jest błotnista i ludzie wydeptali obejście. Po deszczu nie idźcie prosto, tylko na rowidleniu zejdźcie w prawo, bo pod sam koniec jest prawdziwe bagno i ślizgawica, mało komu udało sie nie wylądować w błocie na tyłku lub na kolanach." Takich rzeczy mozna sie dowiedzieć tylko od innych turystów, którzy sami osobiście tam byli i sami to przeżyli. Nie zawsze chodzi o aż takie szczegóły terenowe, ale niektóre rzeczy sie przydają. Oczywiście niespodzianki tez lubię, lubie "sie zgubić", nie naprawdę, tylko tak na niby, dla przyjemności odkrycia czegos niespodziewanego, choćby bajorka w lesie, ładnej uliczki, fajnej kawiarni czy ładnego ogrodu miejscowej ogrodniczki...



  PRZEJDŹ NA FORUM