Rozmowy przy kawie (30) |
Moje bidusie, znów się żle oceniacie, jesteście dla siebie surowe, dążycie do osiągnięcia poziomu według Was , wymaganego lub niezbędnego. A było się nie kształcić, oglądać seriale, poplotkować z kumpelą o diecie Kim, realizować program życiowy minimum. Chceta to mata.![]() Ale jakby nie było, satysfakcja z tego, że mogę, potrafię, jestem w stanie, podołam, jest wielka. U mnie sajgon do potęgi ntej. Trzy pokolenia rozbiły się na frakcje [ niektóre na szczęście osłabione wczorajszą wódecznością ] . ![]() Wszystkie urodzone po 1970 roku, bez obrazy obyczajności i wyroku sądowego , mogą być moimi dziećmi. Nie wiem , jaka będę za kilka lat. Teraz wiem jedno : córki, traktujcie matki, jak własne dzieci, nie jak zdziecinniałe, a jak dzieci. Rozmawiajcie z nami, pozwólcie 20 raz opowiedzieć to samo, słuchajcie nas, pooglądajcie z nami zdjęcia, z tych rozmów, wspomnień, dowiecie się dużo, dużo zrozumiecie i może zalepicie dziury, w które i tak kiedyś się wpadnie, mniej uważając. Patrzcie na nas, jak na odrębnego człowieka, nie jak na matkę. I w drugą stronę. Wy, to ludzie, nie moja Zosia, Kasia, Piotruś. Do wieczora, nie piłujcie się. ![]() |