Rozmowy przy kawie (30)
izi, k....a, izi
lol


To jak tekst z innego filmu, kiedyś Pati cytowała, a ja za nią.
"Jestem oazą spokoju.***onym, ***a, zajebiście wyluzowanym kwiatem lotosu,na przejrzystej tafli ***nego jeziora..."
Film amerykański, też nie najwyższych lotów, ale przynajmniej nie kulejący na wszystkie nogi jak większość polskich produkcji, gdzie ani scenariusza ani reżyserii, ani ładu, ani składu... Sami zdolni aktorzy - bo aktorów to akurat mamy sporo zdolnych - filmu nie zrobią, nie mówiąc o tym, że aktora ktoś jeszcze musi reżyserować, żeby sensownie grał, tylko najwybitniejsi, a i tacy są u nas, potrafia grać sami z siebie, bez reżyserii albo, pardon, pomimo reżyserii zakręcony
Zresztą w tej amerykańskiej jatce jest jakiś ukryty głębszy sens, co prawda trzeba o nim wiedzieć z innych zródeł, by go docenić, ale jednak jest, na początku filmu jest o tym mowa. Scenariusz powstał pod wpływem wydarzenia autentycznego, kiedy to na oczach gapiów bandyci zgwałcili i zabili kobietę, a nikt nie zareagował. Poruszony autor napisał scenariusz o prywatnej walce ze złem, tak powstali "Święci z Bostonu", choc święci to oni nie byli, no, ale filmy to filmy i nic więcej...

Czyli ogólnie - izi, k...wa, izi... cool




  PRZEJDŹ NA FORUM