Mesiu, hmmm...coś jest w tym co piszesz, ale chyba chodzi o obiektywnie wysokie lub niskie wymagania - Ty masz wysokie, ja niskie i do tych niskich dopasowuję swoje działania, w sensie, że ma być koniecznie ten a nie inny odcień błękitu, ale już pomalowana nim szafka jest maźnięta nieco na odwalnosię Poza tym ja mam chyba chorobę dwubiegunową, albo nie robię nic albo - tak jak dzisiaj - od trzech godzin maluję, więc naczynia niepozmywane, pranie wylewa się z kosza itp. - po prostu jak mnie dopadnie potrzeba działania, niekoniecznie społecznie pożytecznego, to nie ma zlituj się, muszę inaczej się uduszę...o teraz na przykład, mam zlecenie na rano, mam bajzel w domu - do tego drugiego nawet się przymierzyłam, ale nieszczęśliwie odkładając kredki dzieci zobaczyłam złoty marker i... pół godziny potem obudziłam się przy drzwiach do sypialni wykańczając pozłocenia na farbie...no ale tak pięknie mi wyszły, że co tam pranie  |