Ilonko, bardzo dziękuję za tyle cennych uwag. Znaczy intuicja mnie nie zawiodła. Rozcieńczone zdecydowanie bardziej mi odpowiadają mimo, że wiąże się to z większą ilością warstw. schnie szybko, więc nie ma problemu. Nie lubię szlifować, no i bardzo pyli. Dzisiaj mam w planie podretuszować kuchenne krzesła.
Pati, malowałam małą powierzchnię, wystarczyła mi farba rozcieńczona w pokrywce od słoika (ekonomia). Pędzlem nakładałam porcję farby, potem tym samym pędzlem dodawałam wody, mieszałam i tak kontrolowałam konsystencję. Miała gęstość śmietany 12%, natomiast oryginał to taki grecki biedronkowy jogurt. Na stołeczek i stojak na ręcznik kuchenny zużyłam próbkę białej vintage 10ml, ok 5ml szarego świtu i ciut grafitowego ołówka. Łącznie niewiele. Bardzo wydajna.
Zgodnie z obietnica wczorajszy zydelek. W całości.
Mam nadzieję, że tu trochę widać delikatny połysk na powierzchni.
I próba wyrównywania nierównego nakładania farby zakończona przetarciami... Czasami warto trochę przygotować powierzchnię do malowania. Blat zdecydowanie z lepszego i gładszego kawałka drewna niż nózki i to się niestety przekłada na efekt końcowy...
I to co lubimy najbardziej. Zestawienie "przed" i "po". Mimo wielu niedoróbek, przeważają jednak "plusy dodatnie".
|