Olu, ale tak z drugiej strony: corka zdolna to młodsi zapewne podobnie, nawet jak lenia mają, więc może nie masz co aż tak przezywać? Tak jak pisze Mesia, nie ma sensu gonić ich do nauki wszystkiego jak leci, bo może akurat te nieszczęsne krajobrazy mają w nosie, bo ich to kompletnie nie interesuje, a dobrzy są zupełnie z czegoś innego? Szkoda Twoich nerwów, zwłaszcza, że zabierasz się za gonienie do lekcji po całym dniu pracy, sama pewnie na twarz padasz i atmosfera nerwowości narasta Ja od początku przyjęłam zasadę, że lekcje to nie moja sprawa: pomogę, jak Flo chce, ale nie chodzę i po trzysta razy nie przypominam, bo jak nie zrobi (dotyczy bardziej zeszłego roku, bo w tym, jak wspominałam, zadań prawie nie ma), to ona będzie mieć problem i powiem Ci, że nauczyła się w ten sposób odpowiedzialności: w tym roku opieprza mnie, jak czasem odruchowo zagadnę, czy spakowana, że się już dawno spakowała i że to jej sprawa nie moja |