Bogusiu, nam już słońce specjalnie nie szkodzi, bośmy po całym lecie strzaskane na mahoń, jedynie R. nierozważnie zapomniał czapki, więc łysinkę ma jeszcze bardziej purpurową niż zwykle
Misiu, no w sumie nie mogę na nie narzekać, bo co pomarudzą, to pomarudzą, ale jak już wiadomo, że idziemy i już to karnie idą i jak trzeba to i 10 km machną na małych nóżkach. No i stosuję barter: jedna ich atrakcja za jedną wyprawę w góry: Śnieżką odpracowywały wymuszenie na matce rejsu po porcie w Ustce - i tak nie było po równo, bo przy moim panicznym lęku przed wodą, równoważne byłoby wejście na szczyt na piechotę |