Syringa pisze: Beti, oj, bo nie ucieka sie definitywnie, tylko w sposób kontrolowany Do pewnego stopnia uciekasz, a do pewnego dyplomatycznie udajesz sie na... np. zdrowotne masaże Wsiadasz w auto, odjeżdżasz, a za zakrętem zdejmujesz kiecke, wkładasz czarną skórę, kowbojki, przewiązujesz włosy bandaną w czachy i ruszasz w Polskę jako free woman Psy można w końcu zabrać ze sobą...
Zreszta, ja Wam coś powiem dziewczyny, my musimy sobie zorganizować taka samopomoc ucieczkową... Wiecie, jedna ucieka, druga w tym czasie opiekuje sie jej psami, potem zmiana Można sobie spokojnie raz na jakiś czas uciec i nie martwić się, że np. psy czy koty na tym ucierpią.
Zreszta uważam, że możnaby to zastosować też do mężów Czyim mężem sie zaopiekować?? (Do momentu o psach i kotach wszyscy czytali z pewnym nawet zainteresowaniem, ale od tej chwili już raczej nikt nie będzie zainteresowany samopomocą )
Taaa....a co powiesz o dzieciach? mąż to mały pikuś, wystarczy pełny talerz co jakiś czas pod nos podetkać, nie zakazywać spożywania trunków i ....w ogóle niczego nie zakazywać i jest święty spokój Ja w to wchodzę, ale w ramach barteru zastrzegam sobie w abonamencie prawo do ucieczki raz na rok i musicie mi się dziećmi zająć Ja je naprawdę bardzo lubię, ale od 4 lat nie straciłam ich z oczu na więcej niż 8 godzin i czasami narasta we mnie nieprzytomnie potrzeba wyjechania samej choć na dwa dni |