Rozmowy przy kawie (29)
Bożenko, oczywiście tak to wygląda, że gmina ma obowiązek, ale ma go gdzieś, a w konkretnej sytuacji nawet jesli w końcu da sie cos wymusić, to jednak chodzi o czas, bo zwierzę czy zwierzęta potrzebuja pomocy JUŻ, a nie za miesiąc...
Fundacji jest więcej, przeciez nie ta jedna, do której sie zwróciłaś. Nierzadko da sie prędzej cos załatwić z fundacja działająca daleko niz z tą, która akurat jest blisko. Ja współpracowałam najintensywniej z fundacja z G.Śląska, bo okazalo sie, że dziewczyny działaja najsensowniej i najlogiczniej. Odleglość w czasach samochodów i dróg asfaltowych nie jest większym problemem, po prostu wystarczy zwierzaka przewieźć. Oczywiście, że to jakis dodatkowy kłopot i koszt, ale jesli da sie to załatwić, a jak widać dawało się, to reszta nie stanowi problemu. Ideałem byłby koci dom tymczasowy, gdzie maluchy by soe socjalizowały, żeby potem nadawały sie do adopcji. Nie jestem "od" kotów, ale wiem, że wyadoptowanie małego kota nie jest większym problemem, chetni na kociaka są, tylko trzeba pilnowac, żeby to był dobry dom, z dorosła kotka bywa gorzej, ale też przecież znakomita większośc znajduje domy.
"Od" kotów jest Justynka Paputka, mysle, że rozsądnie byŁoby ją poprosic o radę, ona może zna inne fundacje kocie i w ogole "siedzi" w temacie.
Masz numer do Paputki?


  PRZEJDŹ NA FORUM