Rozmowy przy kawie (29)
Ja nadal w lekkim stresie, bo kolejna noc przed nami.
Pies nasz nierasowy, dom stary, samochody - żaden wypas.
Niby faktycznie zbyt namolnie ta obserwacja się odbywała. Za pierwszym razem widziałam go przez okno, on mnie musiał także widzieć z tym, że ja go jako - auto jakieś podjechało, on mnie jak na dłoni. Za drugim razem obserwował dom, nie wiedział, że ja wcześniej wyszłam na zewnątrz i go obserwuję. Koło auta zakręciła się Bura, pomyślałam, że to może jednak ktoś do nas, więc wyszłam na drogę odwołać psa. Jak mnie usłyszał to zgasił światła i odjechał. Zgasił pewnie po to bym marki i numerów nie zauważyła, a ja jeszcze wtedy o spisywaniu nie myślałam, dopiero jak te światła zgasił i szybko odjechał.

Na pewno nie szukał adresu. Stawał tylko pod naszym domem, sąsiedzkie mijał bez zatrzymania. Kiedy po pewnym czasie podjechał kolejny raz tyłem bez świateł, stanął najpierw na wysokości bramy - więc obserwował podwórko, potem cofnął ciut pod okna, widocznie zaglądał do okna, bo światło zostawiliśmy zapalone, a rolety nie ma. Potem cofnął pod samą furtkę i miał widok na podwórko z drugiej strony. Na pewno nie wiedział, że jesteśmy na dworze i go obserwujemy.

Teraz to i ja myślę, że najlepiej było zrobić zdjęcie. Mogliśmy nawet 2 M. z przodu a ja z tyłu, ale wtedy ciemniaki na to nie wpadliśmy.
Numery spisałam i chyba musiałam się walnąć. Policja auta nie zidentyfikowała, widocznie pomyliłam jakąś cyferkę. Kiedy go spisywałam nie stał za blisko, ale zdawało mi się, że widzę tablicę dość wyraźnie. Marny ze mnie detektyw, nawet nie wpadłam na to by kolor auta i markę zapamiętać, z tej radości, że spisałam numery poruszony


  PRZEJDŹ NA FORUM