Dziś miałam przymusowy spacer po centrum Warszawy sparaliżowanym kompletnie przez kolejny festyn z okazji wybuchu Powstania Warszawskiego. O godzinie "W" byłam w pobliżu Ronda ONZ licząc na to, że dopadnę jakiś środek komunikacji. Kiedy jak co roku zawyły syreny, rozległ się ogłuszający ryk tysięcy klaksonów samochodowych i całe miasto zastygło na minutę w bezruchu, pomyślałam jakby to miasto wyglądało, gdyby go w odwecie za powstanie doszczętnie nie zburzono, jak żyłoby się tym dwustu tysiącom cywilów, którzy zostali zamordowani w odwecie za powstanie. Jakie by było to moje miasto, gdyby nie padł ten fatalny rozkaz 72 lata temu.
|