Rozmowy przy kawie (28)
Baśku, ale ja właśnie mówię, że na stare lata wybrałam życie trudniejsze od tego, które miałam. Nie musiałam odśnieżać podwórka i drogi, nie wrzucałam węgla do piwnicy, nie czyściłam rynien z liści, nie ryłam w ziemi. Żyłam czysto, wygodnie, lżej. Byłam miejską myszą, lubiłam ruch, knajpki, ciuchy też. Wszystko, jak nożem odciął, zmieniło się. I nie wiem dlaczego, być może w środku zawsze byłam wiejska, tylko praca, życie, przebrało mnie na chwilę w miejskie ciuchy ?
A ci ludzie, którzy od początku życia mieli domy poza miastem, ogrody , właśnie na stare lata chcą mniej absorbować się otoczeniem, a znależć czas dla siebie. Ja dopiero odkrywam swoje drzewa, kwiaty, zwierzęta, oni mieli to wcześniej. I też już nie wiem , jak się ubrać, bo w porównaniu z codziennym dresem czy ogrodowymi gaciami, wszystko inne wydaje mi się za bardzo " wystrojone ". pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM