Rozmowy przy kawie (28) |
Moja dzisiejsza poranna rozmowa z sąsiadem, w skrócie: samochód sąsiada z otwartymi drzwiami na podwórku, radio włączone na maksa [i](disco polo, biesiadne, rapp i wszystko co tylko się da z tych głosniejszych w wersji MAX, FULL i basy też na maksa), a sąsiad szlifuje coś metalowego[/i] Ja - Czy mogłabym prosić o przyciszenie muzyki, jest za głośno. On - Przeszkadza pani? Taka ładna piosenka. Nie lubi pani muzyki? (akurat leciało - "U cioci na imieninach") Ja - Lubię. Może i ładna, ale ja jej nie chce słuchać. Głowa mnie boli, bo wczoraj cały dzień Dominik (wnuk - 8 9 lat) słuchał muzyki na cały regulator. Mam dość. On - przeciez to nie jest głośno, a taka ładna muzyka (leci - "Ona tańczy dla mnie") Ja - dla mnie zdecydowanie za głośno, nawet w domu przy zamkniętych oknach słychać. Głowa mnie boli. On - O, to niedobrze, bo chciałem zaraz piłować drewno za szopa, i chciałem tam słyszeć, to chciałem zrobić głośniej. Ale naprawdę się Pani nie podoba? To puszczę co innego. Ja - dziękuję, wolę jak pan zrobi ciszej. On - to nie będę za szopą słyszał, a jak włączę piłę, to juz w ogóle. A to takie ładne piosneczki. Ja - to może niech pan słucha muzyki w domu!? On - ale ja lubię jak cos robię. Ja - to może niech pan sobie to radio bliżej postawi i słucha ciszej, tak żebym ja nie musiała tego słuchać. On - oooo, to jak sie pani nie podoba, to ja puszczę co innego ... i tak dalej, przez jakieś 40 minut. Ja swoje, a on swoje. Dopiero jak mu powiedziałam, że mam chore uszy, błędnik, migrenę (to akurat prawda!) i cos tam jeszcze, co wymyśliłam na poczekaniu, to obiecał, że będzie słuchał ciszej. Zobaczymy. To nie jest zły chłop, tylko jak Pan Bóg rozum dawał, to on się nie dopchał i zabrakło dla niego. W ogóle cała ta rodzina, to jakieś takie "bezmózgie" i prymitywne typy. Szkoda tylko, ze dzieci też są chowane na takich młotków. |