Rozmowy przy kawie (28) |
Januszu, najważniejsze, że żonie lepiej! Betino, ja cały czas śledzę to, co piszesz o swoich problemach zdrowotnych. Ja sie nie znam, ale jak tak mówisz, że juz tyle zastrzyków i dalej nie ma poprawy, to siłą rzeczy narzucają sie dwa podejrzenia - albo stan jest tak ciężki, że poprawa nie nadchodzi albo diagnoza nie jest trafiona i nie ma szans, żeby leczenie pomogło... A co Ty czujesz w tej sprawie? Masz jakieś intuicje, odczucia? No, bo ja mam swoja teorię, mysle, że cokolwiek dzieje sie w organizmie, to mózg przeciez posiada informacje o tym, bo to on zawiaduje całym ciałem, mózg wie, a co za tym idzie, nasza podświadomość wie. Nie jest łatwo wiedzę podświadomą wyciągnąć na wierzch, do świadomości, ale jednak można, choć trochę, choc w tym zakresie, żeby mieć poczucie, czy "to jest TO" czy nie... Wiem, że bardziej to takie "gadanie przy piwie" niz jakakolwiek informacja, ale może intuicja Ci coś podpowiada... No tak, jak Bea sobie kopytko zwichnęła i na spotkaniu nie była, to zdjęć ze spotkania nie ma Nie było nawiedzonego frajera, co lata z aparatem i stara sie "uchwycić klimat" Pat, tak, trampki lepsze od tych podłych klapek, z pewnością. Choć akurat dosłownie trampek czy tenisówek nie mogę nosić, takie cienkie, płaskie podeszwy nie służa mi. No chyba, że takie "ulepszone" trampki, z grubszą, bardziej amortyzującą podeszwą. Mam takie ukochane coś jakby tramki trekkingowe marki "Aigle", tzw. "desert", "pustynne" Przeznaczone do trekkingu w suchych gorących rejonach świata albo chociaż Europy, jakaś Prowansja, Toscania czy Grecja... Mają "sto lat", bardzo je lubię, nosze je, gdy pogoda pozwala, ale właśnie to sa buty na słoneczną sucha pogodę. U nas to zeszłe lato było akurat "desert" mogłam je nosić. W tym roku nie ma jak założyć, bo ciągle pada, a nawet jak akurat sucho, to i tak wszędzie trawa mokra, bo nie zdąży obeschnąć pomiędzy kolejnymi ulewami. |